W piątek 15 czerwca w samo południe na wrocławskim Rynku rozpocznie się akcja „Łapiemy dobrą energię wiatru”. Jej celem będzie zwrócenie opinii publicznej na potrzebę rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce.
Akcja jest ogólnopolska. W tym samym czasie podobne happeningi odbędą się w ośmiu dużych miastach Polski. Organizatorem jest Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW). Według nich energetyka wiatrowa w Polsce to nie tylko wielka technologia, ale również wielkie emocje.
- Co z tego wynika? Nic. Póki, co wiatr wieje nam prosto w twarz. Obchody Światowego Dnia Wiatru, które odbędą się 15 czerwca, to znakomita okazja do publicznej dyskusji nad przyszłością tego źródła energii w naszym kraju – tłumaczy Piotr Biniek z PSEW.
Rozwój elektrowni wiatrowych oznacza przede wszystkim ograniczenie importu węgla i ropy naftowej. Co roku z naszych kieszeni na import paliw idzie ok. 700 euro. Oprócz tego dużym problemem jest emisja dwutlenku węgla do atmosfery. Zdaniem Christiana Kjaera, dyrektora Europejskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, Polska płaci za gaz ziemny Rosji dużo więcej pieniędzy niż zachodni partnerzy.
- To szansa dla Polski. Nie chodzi o to, aby Polska osiągnęła unijne cele w zakresie odnawialnych źródeł energii. Uważam, że powinniśmy wykorzystać energetykę odnawialną jako koło napędowe całej gospodarki – przekonuje Christian Kjaer.
Jedna elektrownia wiatrowa o mocy 2 MWh (megawatogodzin) pokrywa roczne zużycie energetyczne ponad 1300 gospodarstw. Turbina wytwarza 50 razy więcej prądu niż potrzeba do jej budowy i funkcjonowania przez wszystkie lata. Podczas happeningu na Rynku organizowane mają być konkursy plastyczne i fotograficzne. Głównym tematem będą elektrownie wiatrowe.
Jacek Bomersbach
REKLAMA
REKLAMA