Na polach niedaleko Jordanowa Śląskiego można znaleźć gliniane przedmioty sprzed 4-5 tysięcy lat. Rolnicy nie chcą zgłaszać znalezisk obawiając się restrykcji.
Pan Władysław jest rolnikiem. Co roku podczas orki odkopuje gliniane fragmenty naczyń, siekierki oraz przedmioty z czasów II wojny światowej. Ciekawe rzeczy znajdują również inni mieszkańcy. Jednak tylko nieliczni zgłaszają znaleziska policji, władzom gminy, czy konserwatorowi zabytków.
- Istnieją mało czytelne przepisy odnośnie znaleźnego. Kilka rzeczy przekazałem do Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu. Posiadam też sporą kolekcję łusek i zardzewiałej broni, którą wykopałem. Wiele rzeczy ukrywam w szopie, bo nie chcę mieć kłopotów – tłumaczy rolnik.
Na swoim polu oprócz fragmentów naczyń znalazł m.in. karabin mauser oraz rusznicę przeciwpancerną. Inni mieszkańcy opowiadają o czaszkach znalezionych w starym wąwozie w pobliżu nieczynnego szlaku kolejowego z Kobierzyc do Niemczy. Świadkowie opowiadają, że zbombardowany został skład, który niemieckich żołnierzy wiózł na front. Skąd na polu pod Jordanowem przedmioty sprzed ponad 4 tysięcy lat?
- Prawdopodobnie w pobliżu znajdowało się cmentarzysko, gdzie chowano prochy zmarłych w urnach. Fragmenty naczyń znaleziono też w okolicach Tomic, Glinic i Sobótki – mówi Krzysztof Czarniak z Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu. Znajdowane są również starsze przedmioty z okresu neolitu. Wiele lat temu w Jordanowie Śląskim znaleziono kultową rzeźbę barana sprzed ponad 4 tys. lat.
Jacek Bomersbach
REKLAMA
REKLAMA