Mieszkańcy Wilkszyna protestują przeciwko "zamknięciu drogi 336 na czas remontu". Proszą o „ponowne przeanalizowanie podjętych w sprawie decyzji, tak aby utrudnienia były mniej dotkliwe”. W przypadku, gdy nic się nie zmieni, grożą zablokowaniem drogi.
W środę na stronie urzędu gminy Miękinia pojawiła się informacja o rozpoczęciu remontu drogi wojewódzkiej nr 336. W związku z tym, Urząd Gminy Miękinia poinformował, iż od dnia 02 kwietnia do końca maja br. zostanie wprowadzona organizacja ruchu zastępczego, polegająca na zamknięciu drogi wojewódzkiej nr 336 w miejscowości Wilkszyn. Zgodnie z projektem organizacji ruchu zastępczego w ramach placu budowy zostanie zapewniony ruch pieszych przez zamknięty odcinek drogi, natomiast dla ruchu kołowego objazd zostanie poprowadzony przez Wrocław (Leśnica) oraz Brzezinę. Wyłączony z komunikacji zostanie przystanek autobusowy Wilkszyn – Polna.
Protesty mieszkańców
Na ostatniej sesji w urzędzie gminy pojawili się przedstawiciele i mieszkańcy Wilkszyna. Przyszli z konkretnymi pytaniami i zarzutami zarówno pod adresem wójta Miękini jak i dyrektora szkoły z Pisarzowic. Punktem zapalnym dyskusji okazał się problem doprowadzenia dzieci do wyznaczonego przystanku na pętli, z którego autobus szkolny miałby je dowieźć do szkoły.
Według rodziców nie ma wytyczonej bezpiecznej drogi dla ich dzieci do przystanku autobusowego. Mali mieszkańcy Wilkszyna musieliby bowiem przechodzić codziennie przez teren budowy, po którym poruszają się ciężarówki. To zagraża ich zdrowiu i życiu a ostatnio w czwartek, doszło w tym miejscu do poważnego wypadku.
Mieszkańcy byli już w tej sprawie zarówno u dyrektora szkoły jak i u wykonawcy inwestycji. Okazało się, że nie ma możliwości wytyczenia innej drogi dla ruchu pieszego oraz drogi dojazdu dla autobusu dowożącego dzieci do szkoły. Nie mając innej opcji z problemem zwrócili się więc do wójta i radnych.
Jak sami mówią, nikt ich o fakcie zamknięcia drogi nie poinformował a dowiedzieli się o tym drogą pantoflową. Dyrekcja szkoły nie poinformowała rodziców o zmianach w przewozie dzieci do szkoły. Na spotkaniu z dyrektorem szkoły i dyrektorem Samorządowego Zespołu Oświaty Eweliną Mazurkiewicz nie padła żadna konkretna propozycja jak tą sytuację rozwiązań. Zostaliśmy pozostawieni sami sobie. Nikt się z nami w tej sprawie nie kontaktował – mówi pani Urszula. Nie wyobrażam sobie, żeby dzieci szły przez teren budowy. Kto zagwarantuje im bezpieczeństwo.
Nic się nie da zrobić...
Firma wygrała przetarg, na takich a nie innych warunkach. Nie będziemy dodatkowych kosztów ponosić za czas stracony na remoncie. Od strony formalnej wszystko jest załatwione. Taką odpowiedź usłyszeli od wójta rodzice zgromadzeni na sesji.
Na jakiekolwiek zmiany w organizacji ruchu nie ma pieniędzy. Pierwszy raz spotykam się z takim oporem jak przy inwestycji w Wilkszynie – mówił wójt.
Rodzice mają obowiązek odprowadzić dzieci
Odpierała zarzuty Ewelina Mazurkiewicz. Za bezpieczeństwo dzieci odpowiadają rodzice od miejsca zamieszkania aż do momentu wejścia dzieci do autobusu. Nic w tej sprawie nie da się zrobić, przewoźnik ani kierownik budowy nie weźmą na siebie odpowiedzialności za przejazd przez teren budowy. Na terenie budowy będzie wytyczony i odgrodzony pas dla pieszych. Ścieżka dojścia jest wyznaczona i będzie odgrodzona blachami. Rodzice będą musieli doprowadzić dzieci do przystanku na pętli. Tak uzasadniała swoją decyzję dyrektor SZO.
Którędy? Pytali rodzice i mieszkańcy Wilkszyna. Przecież tam już teraz jest tylko czynny jeden pas ruchu. Czy dzieci mają chodzić między ciężarówkami czy rowem? Czy pani puściłaby swoje dziecko taką drogą? – skierowała pytanie do dyrektora SZO jedna z matek. Nigdzie nikt nie wnosi żadnych skarg a tutaj utrudnienia mają być na dwa miesiące a Państwo podnoszą wielkie larum – stwierdziła na koniec Ewelina Mazurkiewicz.
To nie jest to, że my jako rodzice nie chcemy współpracować ze szkołą. Ja zawsze chętnie pomagam w szkole. Ja jestem chętna współpracować ze szkołą i proszę nie twierdzić, że my nie chcemy współpracować. Pani dyrektor szkoły nawet nie miała ochoty zawiadomić nas o tym. My pracujemy od rana, którędy mamy puścić te dzieci. Nikt z rodziców nie podejmie za moje dziecko odpowiedzialności - mówili rodzice.
A jednak można!
Dyskusja na sesji pomimo, że głośna i burzliwa nie rokowała na początku żadnego rozwiązania. Jeżeli nie zrobicie czegoś w tym temacie, zablokujemy drogę – stwierdziła zdenerwowana mieszkanka Wilkszyna.
Zaraz po zakończeniu sesji do Wilkszyna udali się pracownicy z nadzoru budowlanego i rozmawiali z właścicielami drogi prywatnej – ul. św. Kazimierza. Okazało się, że nie ma żadnych przeciwwskazań ze strony właścicieli tej drogi, aby autobus tam właśnie zawracał i zabierał dzieci do szkoły bez konieczności doprowadzanie ich przez teren budowy. Sprawa została załatwiona.
Z problemem na sesję rady gminy
Państwo myślicie, że przyjdziecie na sesję rady i pokrzyczycie, to że to jest załatwienie sprawy. Nie sesja rady jest do rozwiązywania tych problemów. Nie radni są do załatwiania spraw – mówił do rodziców wójt.
Okazuje się, że przyjście na sesję i poinformowanie o swoich problemach daje efekty. Jeżeli wszelkie sposoby zawodzą a nikt nie chce podjąć dyskusji to wydaje się dobrym pomysłem, aby ten temat nagłośnić na sesji rady. Zachęcamy więc mieszkańców gminy do uczestnictwa w posiedzeniach i informowania o swoich problemach.
Na koniec
Po zakończeniu obrad zapytaliśmy wójta jak dalej ta sprawa zostanie załatwiona. Odpowiedź była równie krótka jak lakoniczna.
Nie ma problemu – odpowiedział nam wójt - wy wywołujecie problem, wy czyli radni i inni. Dla mnie nie ma problemu.
DZ / Express-Miejski.pl
REKLAMA
REKLAMA