Ania i Łukasz na co dzień mieszkają we Wróblowicach. Postanowili podzielić się z nami swoją ciekawą pasją. Od kilku lat spędzają urlop na odległych podróżach rowerowych, mając na koncie już 4 fascynujące wyjazdy.
W tym roku parze podczas swojej wyprawy udało się zobaczyć trzy jeziora: Bodeńskie na granicy Niemiec, Szwajcarii i Austrii oraz włoskie Como i Gardę. Start i meta wyprawy miały miejsce w rodzinnych Wróblowicach. – Pokonaliśmy 2 534 km i po drodze zdobyliśmy dwie przełęcze Spluga (2117 m n.p.m. na granicy pomiędzy Szwajcarią i Włochami) oraz Hochtor (2 504 m n.p.m. w Austrii) – podsumowuje para.
Licznik wskazał 2534 km, Fot. archiwum prywatne
Ich pierwsza rowerowa przygoda odbyła się w 2019 roku, kiedy pokonali 1050 kilometrów by dotrzeć do Rijeki. Czym inspirowała się para planując pierwszą podróż? Jak długo należy przygotowywać się do tak wyczerpującej wyprawy?
– Pierwsza podróż to pomysł Łukasza. Zawsze chciał pojechać w podróż rowerem, marzył o Chorwacji. Dwa lata przed pierwszą podróżą zrobiliśmy listę rzeczy, które musimy mieć. Przygotowanie do takiej podróży trwa rok. W tym czasie planujemy trasę, zbieramy pieniądze, dokupujemy sprzęt i staramy się zachować optymizm, że wszystko się uda – mówi Ania.
Celem drugiej wyprawy było polskie morze i Mazury. W 2020 roku Ania i Łukasz wyruszyli z Wróblowic do Sztutowa, w okolice Morza Bałtyckiego i Zalewu Wiślanego, skąd ruszyli do Mrągowa na Mazurach. Trzecia podróż to ponownie Chorwacja oraz Włochy i łącznie 2 647 kilometrów w rowerowym siodełku. – Pojechaliśmy do Chorwacji, aby zobaczyć koloseum w Puli i po drodze napić się kawy w Wenecji – dodaje z uśmiechem Ania.
Czym para kieruje się przy wyborze celu ekspedycji i czy w przyszłym roku po raz piąty ruszy na rowerowy podbój Europy? – Inspirują nas inni podróżnicy m.in. Loverowi, Gdzie Los Poniesie oraz Rowerem Przez Europę. Mamy listę miejsc, jakie chcemy zobaczyć. Dużo inspiracji czerpiemy z filmów na YouTube. Dla nas sama jazda rowerem z bagażami to bardzo fajna przygoda – opowiada. Jak mówi Ania, tegoroczna podróż miała odbyć się już w ubiegłym roku, lecz na trzy tygodnie przed wyjazdem złamała rękę podczas jazdy na rowerze. Jak informuje para, w przyszłym roku niestety pozostaje w domu. Powód? Taki, z jakim na co dzień zmaga się wielu z nas, problem z otrzymaniem tak długiego urlopu.
Przełęcz Hochtor, Fot. archiwum prywatne
Codzienna rutyna i zaskakujące sytuacje
Wielu z pewnością zadaje sobie pytanie jak wygląda codzienna rutyna podczas podróży czy gdzie nocują uczestnicy tego typu wypraw? – Nocujemy w hotelach, motelach, hostelach oraz namiocie. Nasz dzień wygląda tak, że cały dzień jedziemy. Mamy czas na śniadanie i obiad, zatrzymujemy się kiedy chcemy i na jak długo chcemy. Generalnie unikamy dużych miast, z powodu dużego ruchu, dużej ilości turystów, czy zatłoczonych ulic. Mój rower z bagażem ważył 40 kg, a Łukasza 50 kg, trudno jest manewrować rowerem pośród tłumu – relacjonuje Ania.
Czy podczas wyjazdów zdarzają się nieplanowane, zaskakujące sytuacje? – Oczywiście, że tak. Podczas tegorocznego wyjazdu popsuł się jeden telefon, na którym była zapisana cała trasa. Musieliśmy na bieżąco dzień w dzień planować trasę. Mieliśmy też nawigację, która odmówiła współpracy. Zostaliśmy z jednym telefonem do komunikacji i mapy, a z opony pomimo kleju uszczelniającego schodziło powietrze. Musieliśmy skorzystać z serwisu rowerowego nad Como. Po pierwszej przełęczy Spluga (2 117 m.n.p.m.) musieliśmy wymienić i podciągnąć klocki hamulcowe, a podczas zjazdu jedna z sakw rowerowych zsunęła się między szprychy i zblokowała koło. Na szczęście jesteśmy cali – dodaje Ania, opowiadając, że zawsze najlepszym wspomnieniem jest powrót do domu i pierwszy polski znak drogowy widziany na trasie powrotnej.
Przełęcz Spluga, Fot. archiwum prywatne
Ania i Łukasz zawsze podróżują z polską flagą. Jak mówią, ludzie często są zaskoczeni, pytają o szczegóły podróży. – Większość ludzi jest życzliwa i pomocna. Odbiór nas jest pozytywny, a kierowcy częściej są wyrozumiali na drodze, kiedy widzą naszą flagę. Kierowcy z Polski na nas trąbią, ludzie z Polski nas pozdrawiają i okazują nam szacunek. Starsi ludzie często wskazują nam gdzie są miejsca do uzupełnienia wody. Kolarze dają wskazówki, jak odnaleźć się na trasach rowerowych – mówią. A który kraj lub region wspominają najlepiej? – Każdy kraj wspominamy dobrze, ale tym razem w pamięci zostanie nam Bawaria. Tam czuliśmy się bezpiecznie na drodze.. nie było pędzących aut i bliskiego wymijania nas na drogach. Czuliśmy się bardzo komfortowo na drogach – podsumowują.
Czy takie podróżowanie jest dla każdego?
Podróżnicy odpowiadają także na pytanie, czy każdy mógłby rzucić wszystko i ruszyć w podobną podróż? – Wyprawy rowerowe są wyczerpujące fizycznie i psychicznie. Nie wszystko jest piękne i idzie zgodnie z planem. Nie każdy wytrzymałby jazdę w deszczu, burze podczas spania w namiocie albo 24-kilometrowy podjazd z nachyleniem 6 procent. Dlatego świat jest piękny, ponieważ każdy jest inny – kończą podróżnicy z Wróblowic.
Schöner Brunnen, czyli piękna fontanna w Norymberdze, Fot. archiwum prywatne
echo
REKLAMA
REKLAMA