W rozmowie z nowym trenerem Polonii Środa Śląska, Grzegorzem Sajewiczem m.in. o potencjale zespołu, sentymentalnym meczu z Pogonią Oleśnica czy zagranicznych stażach.
Echo Średzkie: Wróćmy do pierwszej połowy grudnia. Na rozmowy w sprawie pracy w Polonii Środa Śląska zaproszono ośmiu trenerów. Jak Pan uważa, czym przekonał Pan do swojej osoby zarząd klubu?
Grzegorz Sajewicz: Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie z tego względu, że nie rozmawiałem z zarządem akurat na ten temat. Rozmowa kwalifikacyjna była dość długa, trwała ponad godzinę. Cieszę się, wiąże się to z dużym wyzwaniem.
Echo Średzkie: Miał Pan już okazję zapoznać się z zespołem, za Wami także pierwsze sparingi. Czy otrzymał Pan od zarządu swobodę w budowaniu składu? Jak oceni Pan potencjał kadry średzkiego zespołu? Frekwencja na treningach jest zadowalająca?
Grzegorz Sajewicz: Frekwencja jest bardzo zadowalająca. Potencjał zespołu jest duży, widać, że dobrze funkcjonuje szkolenie młodzieży. Jeśli chodzi o przejście z wieku juniora do gry w drużynach seniorskich, nie ma tu dużej różnicy w rozegraniu. Wszystko zweryfikuje boisko i wyniki. Piłkarzy i trenerów rozlicza się przede wszystkim z wyników. Jeśli chodzi o swobodę w budowaniu składu to wszystko zaczyna się od rozmów z zarządem. Budowanie wiąże się z wieloma czynnikami. Moim zadaniem jest polecać graczy, których widziałbym w zespole. Pozyskaliśmy kilku zawodników, takich, którzy chcą uczestniczyć w projekcie budowania drużyny, która będzie chciała wygrywać każdy kolejny mecz. Pozyskani zawodnicy w okresie zimowym wnoszą dużo świeżości do gry.
Echo Średzkie: Trzeciego kwietnia Polonia Środa Śląska podejmie na wyjeździe wicelidera, Pogoń Oleśnica i z pewnością będzie chciała zrewanżować się za jesienną porażkę 1:2. Dla Pana to sentymentalna podróż. Serce zabije mocniej?
Grzegorz Sajewicz: Tak, większość swojej boiskowej przygody spędziłem w Oleśnicy, będzie to bardzo sentymentalne dla mnie. Co prawda władze, zarząd w klubie się zmieniły, ale Oleśnicy do dzisiaj niesamowicie kibicuje. Będzie to mój pierwszy mecz przeciwko Pogoni, zarówno w roli zawodnika, jak i trenera. Sentymenty trzeba odłożyć na bok, jeśli w grę wchodzą punkty ligowe. Na pewno będzie bardzo miło, przed i po meczu, ale jedziemy tam po trzy punkty.
Echo Średzkie: Jest Pan związany ze sportem praktycznie całe życie. Wcześniej jako piłkarz, teraz jako trener czy działacz. Czy uważa Pan, że doświadczenie jakie zdobywa się podczas przygody zawodnika ma znaczący wpływ przy trenowaniu zespołów w niższych klasach rozgrywkowych?
Grzegorz Sajewicz: Na pewno pomaga, choć całkiem inaczej sobie to wyobrażałem kiedy kończyłem swoją przygodę z piłką jako zawodnik. Wtedy wydawało mi się, że jest łatwej prowadzić drużynę. Całkiem inaczej wygląda to jednak od środka. Z każdym kolejnym dniem, nawet nie tygodniem, widzę że te wszystkie rzeczy są inne, trzeba inaczej do tego podchodzić, analizować. Na pewno to doświadczenie jest pomocne, ale to są zupełnie dwie inne sprawy – trener a zawodnik.
Echo Średzkie: Ma Pan na koncie staże zagraniczne m.in. w portugalskiej Benfice czy brytyjskim Cardiff City. Który z wyjazdów wspomina Pan najlepiej?
Grzegorz Sajewicz: Każdy był ciekawy, każdy w innym miejscu. Staże polegały głównie na obserwacji treningów, meczów, rozmowach z praktycznie wszystkimi trenerami z akademii, w których byłem. Zawsze też znalazł sie czas na zwiedzanie zabytkowych miejsc. Nie chciałbym tutaj wyróżniać jednego miejsca. Każdy wyjazd był ciekawy i miły, dodatkowo ludzie z którymi jechałem byli związani ze sportem, dzielili się swoją wiedzą.
Echo Średzkie: Co polski trener wynosi z takich wyjazdów? Czego się uczy?
Grzegorz Sajewicz: Inwestować i uczyć się trzeba całe życie. Mimo tego, że jestem w klasie okręgowej, a zarazem aż w klasie okręgowe chcę poznawać te wszystkie umiejętności, nabywać doświadczenie w stażach.
Echo Średzkie: W 2018 roku był Pan kandydatem na radnego gminy Długołęka. Podczas kampanii wyborczej zwracał Pan szczególną uwagę na zapewnianie młodzieży odpowiednich warunków do sportowego rozwoju. Czy to najistotniejszy sposób na rozwój klubów z mniejszych miasteczek i miejscowości?
Uważam, że kluczowy. W klubach nie tylko tych niższych lig, powinno się inwestować w swoją młodzież, aby nie szukać później gdziekolwiek, tylko bazować na swoich zawodnikach. Dzięki temu kluby mogą bardziej stabilnie funkcjonować. Kluby, które nie inwestują w młodzież często znikają z mapy piłkarskiej, borykają sie z brakami kadrowymi, bo ciężko przekonywać zawodników do siebie, jeśli nie ma sie bazy, nie ma młodzieży i frekwencji na boisku.
Echo Średzkie: Jakie są największe problemy, z którymi borykać muszą się trenerzy zespołów z niższych klas rozgrywkowych?
Grzegorz Sajewicz: Największym problemem w niższych ligach jest frekwencja, to wynika z wielu powodów, praca na zmiany, rodzina itp. Trenerzy z niższych lig podpatrują, szkolą się, ale nic nie mogą zrobić jeśli nie ma zawodników. Trzeba podchodzić do tego rozważnie od początku sezonu i robić swoje.
echo
REKLAMA
REKLAMA