Gosia Pauka - koncert w CeKA fot.: Krzysztof Bednarczyk
Kocha muzykę i teatr, lubi motocykle oraz kino. Ceni męskie towarzystwo i ma słabość do… chipsów. Gosia Pauka to muzyczna „wizytówka” naszego powiatu.
Na co dzień zabiegana i zaangażowana w wiele projektów, teraz zwolniła tempo i dała się namówić na szybki wywiad. Oczywiście zrobiony zdalnie i jako odskocznia od dominującego tematu.
– Jak osoba z twoim niezwykłym temperamentem radzi sobie z tą wymuszoną okolicznościami bezczynnością? Chyba średnio, bo jak wysłałam ci sms-a z pytaniem o wywiad, po minucie odpisałaś mi „tak, tak, zróbmy to!” tzn. mniej więcej tak (śmiech)…
Raczej nie jestem typem domatorki. Nadrabiam zaległe książki i filmy. Nawet czas na remont się znalazł, ale pomału kończy mi się cierpliwość... w tych okolicznościach to była bardzo miła i ciekawa propozycja.
– Twoja niespożyta energia i niecierpliwość pasuje mi do zodiakalnego barana…
Jestem zodiakalną panną, chociaż podobno mam zadatki na lwa...
– Czy wspomnienia związane z „The Voice Of Poland” są jeszcze żywe? Ten program przyspieszył Twoją karierę.
Tak, bardzo mi pomógł. Otworzył mi też drogę do wielu działań muzycznych. Do dzisiaj mam też kontakt z wieloma uczestnikami z 9. edycji Voice'a. Tak teraz sobie myślę, że najbardziej pomógł mi nabrać pewności siebie do tego, co robię.
– Trochę czasu już od niego minęło. Może zdradzisz nam jakiś dotąd nieznany ciekawy szczegół, sekret? (śmiech) Może Patrycja Markowska wcale nie jest taka miła?
Takich sekretów mam tysiące, ale nie mogę Wam żadnego zdradzić, bo trzyma mnie umowa (śmiech) A Patrycja naprawdę jest równą babką.
– Gosiu, już od jakiegoś czasu słuchamy i cieszymy się z singla „Miasto Kobiet”. Kiedy posłuchamy całej płyty?
Musiałam odłożyć teraz pracę nad płytą na bok. Bardzo nad tym nie ubolewam, bo wreszcie mam czas na wzięcie się za projekty, które wcześniej czekały w szufladzie. Mogę Wam zdradzić, że nadszedł teraz czas na powrót do korzeni. A do "Miasta kobiet" na pewno jeszcze wrócę.
– Muszę przyznać, że tytuł i słowa tego singla są bardzo konkretne, brzmią jak manifest. Czy wyobrażasz sobie świat bez mężczyzn?
Oczywiście, że sobie nie wyobrażam. Bardzo lubię męskie towarzystwo. Zawsze przychodziło mi też grać w męskich bandach. Dobrze mi się pracuje z mężczyznami, ale nie wyobrażam sobie, żebyśmy my - kobiety się nie wspierały. Zresztą jestem zdania, że każdy powinien wykonywać taki zawód, w jakim się czuje najlepiej, bez względu na płeć. Jakie to ma znaczenie?
– Czyli jednak świat z mężczyznami?
Pewnie, że tak!
– Chciałabyś pozdrowić kogoś szczególnie? (śmiech)
Pozdrawiam wszystkich panów, oczywiście z moim chłopakiem na czele.
– 6 marca otwarto Centrum Kultury Alternatywnej w Środzie Śląskiej. Pierwszy, a więc historyczny koncert to wspólne przedsięwzięcie: twoje, Pawła Wenderskiego, Andrzeja Bielskiego i muzyków z naszego terenu. Czy to miła świadomość, zapisać się w historii tego obiektu?
Oczywiście, że miła (śmiech). Bardzo dziękuję za zaproszenie. To była ogromna przyjemność pracować nad tym projektem ze średzkimi artystami. Pomysł na koncert zaczerpnęliśmy z nazwy nowego obiektu. Sięgnęliśmy po utwory zaczerpnięte z czasów polskiego alternatywnego rocka, które okrasiliśmy bajkowymi aranżami i tak powstał projekt "Bajka alternatywą Nam". Mam nadzieję, że publiczność była zadowolona i będziemy mogli gościć w tym miejscu częściej.
– Gosiu, jesteś absolwentką Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu. Czyli teatr jest ci bliższy i to z nim wiążesz swoją przyszłość?
Nie wyobrażam sobie życia bez teatru, ale muzykę kocham równie mocno. Staram się łączyć te dwie dziedziny albo przynajmniej poświęcać czas jednemu i drugiemu. Czasami brakuje mi godzin w dobie, ale nie umiem zrezygnować z jednego na rzecz drugiego.
– Grałaś już w Legnicy, Gliwicach, Wrocławiu, a teraz w Warszawie. Z jakim miastem wiążesz swoją przyszłość?
Zawód aktora wiąże się z ciągłym podróżowaniem. Lubię życie na walizkach i akceptuję to, że wiele miast będzie moimi tymczasowymi domami.
– Ale nie zapomnisz o Środzie i średzianach...
Oczywiście, że nie. Bardzo lubię przyjeżdżać do Środy. Nie wyobrażam sobie nie odwiedzać moich rodziców czy znajomych z czasów szkolnych. Chociaż, jak pokazuje życie, koronawirus pozmieniał nasze plany... Średzka publiczność zawsze bardzo ciepło mnie przyjmuje i korzystając z okazji - bardzo jej za to dziękuję.
– Muzyka to nie jedyne twoje hobby. Słyszałam, że lubisz motocykle?
Parę lat temu zrobiłam prawko na motocykl. Poczucie prędkości jest zupełnie inne. Ja bardzo lubię korzystać z życia i uważam, że nigdy nie jest za późno na rozwijanie nowej pasji.
– Wiem, co lubisz jeszcze… ludzi!
Kocham ludzi, kocham pracę z ludźmi, ale często też potrzebuję odpoczynku z dala od wszystkich, na łonie natury.
– Czego słuchasz po męczącym dniu?
Odgłosu wody lecącej z kranu do wanny! (śmiech)
– A co zjadasz na pocieszenie?
Uwielbiam jeść! I gdyby nie stres, który towarzyszy mi w pracy i powoduje ściśnięcie żołądka, to pewnie jadłabym na okrągło! Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że niestety jestem uzależniona od chipsów... Walczę z tym od lat! Niestety z marnym skutkiem (śmiech)
– To była bardzo miła rozmowa. Dziękuję i trzymam kciuki za wszystkie plany.
Dziękuję również. Trzymajcie się zdrowo! Mam nadzieję, że w sezonie wakacyjnym dane nam będzie spotkać się na koncercie.
Tak było 6 marca 2020.
eska