POWIAT ŚREDZKI
Echo Średzkie

Nie chcą piaskowni, a przede wszystkim śmieci. Protestowali przed urzędem

Protest przeciwko powstaniu piaskowni w Chełmie fot.: emka

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Mieszkańcy Chełmu i okolicznych miejscowości wyrazili swój sprzeciw wobec planów prywatnego inwestora uruchomienia w ich sąsiedztwie żwirowni.

Prywatny inwestor chce w granicach administracyjnych Chełmu zbudować piaskownię. Opracowane w 2008 roku studium miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego umożliwiło mu podjęcie pierwszych kroków w celu realizacji inwestycji. Z własnych funduszy, aby przyspieszyć cały proces, sfinansował przygotowanie planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Przed jego przyjęciem przeprowadzono konsultacje społeczne. - Zastrzeżenia zlożyła tylko jedna osoba. Nikt więcej. Nie jest ona jednak mieszkańcem Chełmu, a właścicielem jednej z nieruchomości położonej na terenie wsi. Po czasie, przeciwko inwestycji, zaczęli występować także inni mieszkańcy. Doszło do trzech, czy czterech spotkań, w trakcie których sołtys miejscowości powtarzał, że nie chcą piaskowni, bo wraz z nią pojawią się śmieci – komentuje wójt Piotr Frankowski. 

W efekcie rozmów z mieszkańcami większość radnych opowiedziała się za odrzuceniem uchwały z planem. Dwa tygodnie później zwołano dodatkową, specjalną sesję rady, w trakcie której doszło do ponownego jej procedowania. Tym razem jednak przed urzędem gminy zorganizowano pikietę. Mieszkańcy trzymali w rękach transparenty z napisami: "Stop piaskowni i degradacji wsi Chełm. Mieszkańcy miejscowości Chełm nie chcą piaskowni i wysypiska. Nie chcemy dziury 16 ha"  

- Planowana inwestycja miałaby być oddalona o 120 metrów od najbliższego domostwa. W przypadku innych zabudowań mówimy średnio o 250-300 metrach - informuje sołtys miejscowości Wojciech Owsiany.  - Po wydobyciu zostaniemy z wielką dziurą. Mamy ogromne obawy, że powstanie tam wysypisko śmieci. W sąsiedztwie tych działek, w gminie Wądroże Wielkie w miejscowości Sobolew, też była piaskownia. Dziś jest tam dzikie wysypisko i nikt z tym nie może nic zrobić. Boimy się, że u nas będzie dokładnie ta sama sytuacja. Nasz wójt mówi, że dla gminy będzie to zastrzyk finansowy w postaci 2 mln złotych, że będzie czysto i zgodnie z przepisami, ale po sąsiedzku też miało tak być, a teraz tamta wójt rozkłada ręce twierdząc, bo nic nie może zrobić. Uważam, że spokój nasz i naszych dzieci jest więcej wart, niż te miliony - dodaje sołtys. 

Według relacji mieszkańców inwestor zapewnił ich, że po wydobyciu złoża teren zostanie zalany, dzięki czemu miałoby powstać tam miejsce wypoczynku. Nikt jednak w te zapowiedzi nie uwierzył.

W studniach wody brakuje. Rzeka Cicha Woda prawie wyschła, to jak to będzie możliwe? Ziemia jest spękana. Wyschło każde źródełko, które znaliśmy. Skąd on tam weźmie wodę? - pyta Małgorzata Owsiana, mieszkanka Zawadki. - To zwykłe mydlenie oczu. Ta inwestycja będzie szkodliwa dla środowiska. Wpłynie też na obniżenie wartości pobliskich działek rolnych, nie mówiąc o degradacji dróg, bo przecież jakoś będą to złoże wywozić - dodaje rolnik z tej samej miejscowości.

Mieszkańcy wzięli udział również w sesji, w trakcie której przedstawili zebranym swoje obawy i oczekiwania. - Nie przyszliśmy prosić o gwiazdkę z nieba, ale o normalne życie dla naszych rodzin, dla naszych dzieci - mówiła jedna z mieszkanek. - Nasze ziemie nic nie będą warte - dodała inna.

Głos zabrał także inwestor. - Zabezpieczyliśmy państwa w ten sposób, że nie możemy, nie mamy prawa i nie będziemy mieli prawa wwożenia tam czegokolwiek (...). Jako inwestor, od samego początku zrobiłem wszystko co w mojej mocy, teraz jeszcze zrobiłem oświadczenie notarialne, że nie zostaną tam żadne śmieci przywiezione - mówił do zebranych. Jego zapewnienia nie przekonały jednak mieszkańców.

Gdy przyszło do głosowania sześciu radnych było przeciw przyjęciu uchwały z planem, jedna osoba była „za” a sześć się wstrzymało. Tym samym inwestycja została zablokowana.

- Inwestor zrobił plan na swój koszt, cały czas dostawał pozwolenia od nas, zainwestował ileś set tysięcy złotych, a dziś mu mówimy, że się na tę kopalnię nie zgadzamy. Nie będziemy zdziwieni, jeśli odda sprawę do sądu - komentuje wójt. Dodaje także, że nie będzie uchwały ponownie poddawał pod głosowanie.

emka

REKLAMA


REKLAMA