Mieczysław Kruk właściciel firmy transportowej pisemnie poinformował średzkie starostwo i Urząd Gminy Udanin o zawieszeniu linii Lasek-Środa Śląska z dniem 1 czerwca.
- Podjęcie takiej decyzji jest spowodowane utratą rentowności obsługiwania tej linii. Pomimo podejmowanych przez nas prób pozyskania wsparcia ze strony władz lokalnych (gminnych i powiatowych) nie uzyskaliśmy żadnego dofinansowania, a z przejazdów w ciągu każdego dnia korzysta jedynie kilkoro uczniów z Ujazdu Górnego i sporadycznie indywidualni pasażerowie - czytamy w piśmie Mieczysława Kruka, który skierował do starostwa. - Bardzo często przejazdy zgodnie z rozkładem jazdy są przejazdami bez pasażerów. Sytuacja ta trwa już od zeszłego roku i dotychczas za namową władz lokalnych świadczyliśmy usługi transportowe. Niestety obecnie nie jesteśmy już w stanie dofinansowywać tej linii z własnych źródeł. Każdego dnia dopłacamy około 200 złotych - wyjaśnia właściciel firmy przewozowej.
Wicestarosta Grzegorz Pierzchalski w odpowiedzi na pismo od Mieczysława Kruka prosił o ponowne przeanalizowanie i zredukowanie do minimum rozkładu jazdy, który wskazany jest jako nierentowny. - Wystarczyłby jeden kurs poranny i popołudniowy, którym dojadą i wrócą uczniowie, jak również osoby pracujące w Środzie Śląskiej. Zawieszenie linii od 1 czerwca jest nieuczciwe w stosunku do uczniów dojeżdżających do szkół, gdyż nie pozwoli im to zakończyć edukację, a co za tym idzie, spowoduje falę niezadowolenia pasażerów - odpowiada starostwo.
Szukali nowego przewoźnika. Bezskutecznie
O zawieszeniu linii radni dyskutowali na ostatniej sesji rady gminy w Udaninie. Na obradach obecny był również wicestarosta Pierzchalski. - Problem nie pojawił się z dnia na dzień. Od lat borykamy się z zawieszanymi liniami na terenie całego powiatu. Niestety obecnie pan Kruk nie odbiera telefonów. Wystąpiliśmy z pismem do przewoźników z prośbą o wzięcie tej linii i innych. Kontaktowaliśmy się z przewoźnikami z ościennych gmin i powiatów, czy są zainteresowani świadczeniem usług na terenie gminy. Bylibyśmy skłonni wyłonić jednego, który zaspokoiłby część potrzeb. Niestety nie ma chętnych - wyjaśnił na sesji wicestarosta.
- Cały czas dąży się do tego, żeby gminy i powiat dofinansowywał linie. Chcemy sprawdzić, jak obecna sytuacja z zawieszeniem tej linii wygląda od strony prawnej. Nie mogę pogodzić się z tym, że firma, która pracuje na naszym terenie ponad 20 lat z dniem 1 czerwca, rezygnuje z kursu tuż przed zakończeniem roku szkolnego. Powiedzmy sobie szczerze, czy to jest w porządku wobec tych ludzi, którzy tyle lat dojeżdżają do szkoły czy pracy, ale też wobec nas samorządu. Jest to strzał prosto w serce. Nie można robić takich rzeczy - skomentowała sytuację wójt Teresa Olkiewicz. Jak przyznała, będą prowadzone rozmowy z prawnikiem. - Wszystko sprowadza się do dofinansowywania przewoźnikom kursów, bo są nierentowne. Nie możemy ot, tak przeznaczać pieniędzy publicznych na kursy. Myślę, że starostwo stanie na wysokości zadania, by tę sytuację rozwiązać. Nie może być pozwolenia na szantaż ze strony przewoźników. Nie zgadzamy się na to - mówiła na sesji wójt.
- Gdyby linia została zawieszona od 1 września, to mielibyśmy czas żeby zorganizować coś zastępczego. W tej sytuacji jesteśmy postawieni pod ścianą. To, co teraz możemy zrobić to postarać się, by znaleźć innego przewoźnika. I tak zmienić rozkład jazdy, by był on dla nowej firmy rentowny. Niestety, ale jest to radykalny krok - dodał wicestarosta.
Głos na sesji zabrał również radny Wojciech Płaziuk, który bezpośrednio zwrócił się do wójt i zapytał, co już zostało zrobione, aby znormalizować sytuację z zawieszoną linią. - Czy konsultowała się pani z panem Krukiem? Czy pod uwagę wzięto dopłatę do transportu? Czy zrobiła pani rozeznanie, które linie są nierentowne, żeby się nie okazało, że za dwa miesiące zostaniemy bez transportu? - pytał radny.
- Nie możemy tak łatwo wydawać publicznych pieniędzy i dofinansowywać linie. Pan Kruk żadnych wniosków do nas nie składał, tylko poinformował pisemnie o zawieszeniu linii. W tej sprawie działamy wspólnie ze starostwem. Nasz radca prawny uważa, że jest to częściowe zerwanie umowy. Przewoźnik postawił nas pod ścianą. Policzymy czy ta firma jest w takim stanie finansowym, że musimy jej pomóc właśnie przez dofinansowanie. Robimy wszystko by zaistniałą sytuację unormować - podsumowała wójt Olkiewicz.
anbo
REKLAMA
REKLAMA