POWIAT ŚREDZKI
Echo Średzkie

Przewodniczącym rady miejskiej nadal Kazimierz Grabowiecki. Wynik głosowania: siedem do siedmiu

Kazimierz Grabowiecki (w środku) fot.: em

W trakcie ostatniej sesji w Środzie Śląskiej debatowano nad wnioskiem pięciu radnych o odwołanie Kazimierza Grabowieckiego z funkcji przewodniczącego rady.

Początkowo decyzja w sprawie dalszych losów przewodniczącego miała zapaść 16 marca, jednak na wniosek radnego Jerzego Krycińskiego obrady przerwano. Do tematu powrócono kilka dni później, w środę 21 marca. Wówczas też, w głosowaniu tajnym, siedmiu radnych opowiedziało się za odwołaniem Kazimierza Grabowieckiego z funkcji. Ponieważ również siedmiu rajców było przeciwnych zmianom (jedna osoba nie brała udziału w głosowaniu), radny ze Szczepanowa ostatecznie utrzymał swoje stanowisko. 

Już po ogłoszeniu wyników głos zabrał główny zainteresowany, który w pierwszej części wypowiedzi skupił się na literówkach w przygotowanym przez wnioskodawców dokumencie. Dopiero po chwili odniósł się do zarzutów wnioskodawców, w tym do pomocy publicznej w postaci umorzenia odsetek od należnych podatków, którą  pobierając wysoką dietę  otrzymał.

— Pobieram 2 tysiące diety. Pracuję w radzie miejskiej, w trzech komisjach, głosuję za uchwałą budżetową i absolutorium. Nie wychodzę z sesji i komisji bez pozostawienia informacji. Pracuję po to, aby ludziom się żyło lepiej, dostatniej i bezpieczniej. Umorzenie nie dotyczyło należności głównej, tylko odsetek (...). Spłaty zaległości za 2011-2014 wiadomo, kto nie wyegzekwował. Do tego mamy decyzję rady miejskiej. Chodzi o uchwałę mówiącą o wszystkich mieszkańcach, nie ma tam wyłączenia radnych. Ja też jestem mieszkańcem gminy Środa Śląska — mówił przewodniczący, który odniósł się tą wypowiedzią do uchwały w sprawie opłaty prolongacyjnej, umożliwiającej rozłożenie na raty lub odroczenie terminu płatności podatków oraz zaległości podatkowych.  Taką opłatę też poniosłem  dodał.

Kazimierz Grabowiecki odpowiedział także na zarzut głosowania w sprawie przekształcenia działki, której jest właścicielem, z rolnej na budowlaną. - Było wtedy nieistotne, czy będę głosował, przy czternastu "za". Byłoby to znaczące, gdyby było osiem do siedmiu - mówił. 

Radni we wniosku zwrócili także uwagę na znaczne opóźnienia w godzinach rozpoczęcia sesji oraz ich długotrwały przebieg.  To nie jest moja wina. Na sesję dostarczane są uchwały, materiały, które należy przygotować i doręczyć panom radnym. Sesje kończą się późno, bo taki jest charakter sesji. Pan też włącza się (do dyskusji - przyp. red.) często, gęsto i ten czas wydłuża. Natomiast reprezentujemy swoich wyborców i po to jesteśmy, abyśmy im służyli. Co do oczekiwania na czas "45 minut" sołtysów, państwa - warto, aby państwo zapoznali się z uchwałami, tematami, którymi żyje gmina i z którymi się borykamy  stwierdził przewodniczący.

Do wypowiedzi Kazimierza Grabowieckiego w dłuższym wystąpieniu odniósł się Krzysztof Wnęk, główny inicjator wniosku o odwołanie. 

— Panie... nadal przewodniczący. Ja gratuluję - po tym pańskim wystąpieniu - wszystkim tym, którzy zagłosowali na "nie". Pokazuje to, kogo obroniliście na stanowisku przewodniczącego - mówił na wstępie do radnych. - To, że ktoś tam kiedyś pozwolił panu w trudnej sytuacji materialnej nie zapłacić podatku, nie zwalnia pana z obowiązku zapłacenia go i zapłacenia odsetek. Tłumaczenie takie, że ktoś pozwolił i przesunął, a pan nie zapłacił tylko odsetek i zostały umorzone  nie ma znaczenia. Bo te odsetki to też są pieniądze publiczne i burmistrz  zwalniając z ich zapłaty  spowodował uszczerbek w dochodach gminy. I gdyby zrobił to osobie rzeczywiście w trudnej sytuacji materialnej ja bym nie miał nic przeciw temu - mówił do przewodniczącego Krzysztof Wnęk. 

W dalszej części wypowiedzi radny skupił się na samym przebiegu sesji i sposobie jej prowadzenia, a przede wszystkim na tym, ile czasu w obradach zabierają poszczególni jego uczestnicy, z naciskiem na osobę burmistrza. 

— Sesja to święto demokracji. Główni jej uczestnicy to są radni, mieszkańcy i tak powinno się to odbywać. Natomiast sesje stały się spektaklem jednego aktora. To burmistrz ciągle tylko chwali się, jak dobrze teraz pracuje i jak poprzednicy pracowali źle. Jego wystąpienia 15-minutowe, a kiedyś to zmierzyłem, nie są przerywane. Natomiast my, radni, nieustannie jesteśmy strofowani (...). Burmistrz zdecydował się na płacenie za transmisję na żywo z obrad po to, aby w teorii mieszkańcy widzieli, jak to prawo lokalne zostaje tworzone. Niestety ta forma stała się zwykłą reklamą (...). Tymczasem my, radni, mamy skrócony czas możliwości wypowiedzi (...). Pan doprowadził do tego, że punkt "45 minut dla samorządów" pojawia się po 4-5 godzinach oczekiwania na korytarzu. Nie dostrzegał pan tego, że ludzie, którzy przyszli tu po różne wyróżnienia, czekali po kilka godzin, bo pan pozwalał burmistrzowi nieograniczenie mówić o swoich sukcesach. Rozumiem, że on chce się pochwalić, ale jak się mówi  o problemach, to nasze głosy są skracane. Słyszymy, że są nie na temat. A właśnie, że są na temat  zwracał uwagę radny. 

Na końcu odniósł się do podejścia przewodniczącego.  Należy się zastanowić, czy ten, kto nas reprezentuje, próbuje tę radę zjednoczyć. Ta osoba powinna jednoczyć kluby, aby każdy znalazł swoją reprezentację. Wiem, że tego niemiło się słucha, ale taka jest prawda

Dyskusja trwała jeszcze chwilę, po czym obrady zakończono. Kolejna sesja odbędzie się 28 marca o godzinie 15.30.

em

REKLAMA


REKLAMA