28 lutego w Środzie Śląskiej odbyła się sesja Rady Miejskiej. Jednym z punktów obrad miało być głosowanie nad odwołaniem przewodniczącego rady. Takiego jednak nie było.
Przypomnijmy, że 20 lutego pięciu radnych złożyło wniosek o odwołanie z funkcji przewodniczącego rady Kazimierza Grabowieckiego. Powodem takiej decyzji było m.in. udzielanie pomocy publicznej w postaci umorzenia odsetek od podatków na rzecz gminy Środa Śląska przewodniczącemu oraz prowadzenie sesji, które trwają po kilka godzin. - Nagminnie sesje zaczynają się z opóźnieniem, a ich kończenie późno w nocy nie wynika z ilości poruszanych spraw tylko z nieudolności i nierównego traktowania występujących w niej mówców - czytamy we wniosku.
Radni, składając wniosek, na ponad tydzień przed sesją liczyli, że znajdzie się on w jednym z punktów obrad. Tak się nie stało. Przewodniczącego Grabowieckiego zapytał o to radny Wnęk. Z kolei przewodniczący złożył wniosek o wprowadzenie tego punktu i poddanie pod głosowanie radnym, czy ma on się znaleźć w porządku obrad. - Jeśli wnioski zostają złożone na 7 dni przed sesją, to przewodniczący miał obowiązek je wprowadzić. Przewodniczący jedynie organizuje pracę rady, a nie decyduje, co ma sięznaleźć w obradach. Jeśli formalny wniosek został złożony w odpowiednim czasie, to nie ma prawa zostać poddany głosowaniu, żeby go wprowadzić do porządku - mówił na sesji radny Wnęk.
Samorządowiec zapytał również gminnego prawnika obecnego na sesji, czy zachowanie przewodniczącego jest zgodne z prawem. - Czy postępowanie przewodniczącego, który na osiem dni przed sesją dostaje podpisany wniosek, jest zgodne z prawem? Rozumiem, że pan dopiero dziś na swojej zmianie stwierdził, że pismo jest właściwe pod względem prawnym. Zachodzi jednak pytanie, czy mając taki wniosek, obowiązkiem przewodniczącego jest go wprowadzić? Tutaj chodzi o to, żeby nie poddawać pod głosowanie wniosku, który z urzędu powinien być wprowadzony. Robienie przez przewodniczącego coś takiego, że dopiero dziś wprowadza ten punkt, trochę rozbiega się z tym co mówi ustawa o samorządzie - mówił na sesji radny Wnęk.
Do jego wypowiedzi odniósł się prawnik. - Te przepisy aktualnie obowiązujące nie wskazują terminu, w jakim wniosek bądź uchwały mają być wprowadzone do porządku obrad. Przewodniczący może wprowadzić ten wniosek na następną sesję - wyjaśnił mężczyzna.
Część radnych nie wzięła udziału w głosowaniu, a pozostali wstrzymali się
Przewodniczący ostatecznie poddał pod głosowanie, czy wniosek pięciu radnych o jego odwołanie ma znaleźć się w porządku obrad. Siedmiu radnych nie wzięło udziału w głosowaniu, a pozostali się wstrzymali.
Po głosowaniu głos zabrał radny Artur Bogucki, który zwrócił się bezpośrednio do przewodniczącego Grabowieckiego. - Doskonale pan wie, że będziemy ten wniosek ponawiać. Ten wybieg z pana strony pokazuje w złym świetle radnych, jako ludzi, którzy ściśle trzymają się swojego stołka. Tak właśnie jesteśmy postrzegani przez społeczeństwo. Powinien się pan wykazać honorem i pozwolić się zweryfikować. Tym bardziej że wie pan, że ma większość w radzie i nie musiał się pan niczego obawiać. To my później musimy świecić oczami przed społeczeństwem i jestem zdziwiony, że na taki ruch się pan zdecydował - podsumował radny.
Pozostaje pytanie, czy wniosek radnych znajdzie się w porządku obrad następnej sesji, czy ponownie muszą go złożyć do biura rady. - O ile w dzisiaj przewodniczący uznał, że nie musi go wprowadzać do porządku, tak samo za miesiąc może go nie wprowadzić. Jeśli dzisiaj okazało się, że zgodnie z literą prawa możliwe było niewprowadzenie tego punktu, to co zmieniło się prawnie, że za miesiąc będzie inaczej? - zapytał radny Wnęk. - Jeśli mamy wątpliwości prawne, to organem nadzorującym jest wojewoda i zapowiadam państwu, że takie pismo złożymy, aby zweryfikować dzisiejszą sytuację pod kątem prawnym- podsumował radny.
anbo
REKLAMA
REKLAMA