W sobotę 10 lutego koszykarze Polkąty Maximus Kąty Wrocławskie pokonali na własnym parkiecie zespół AZS Częstochowa.
Zeszłoroczną, bolesną serię przegranych meczów z rzędu Maximus ma już za sobą. W nowym roku zespół Jacka Kolisa przeplata wygrane z porażkami, choć w grze widać już efekty ciężkiej pracy na treningach. O ostatnim meczu w Nowej Soli zarówno gracze, jak i kibice chcieliby już zapomnieć. Najlepszym sposobem było zwycięstwo w domowym spotkaniu przeciwko AZS Częstochowa.
W do pierwszej piątki wrócił Wojciech Suprun, a mecz na rozegraniu rozpoczął Łukasz Bartnicki. Pierwsza kwarta należała do gospodarzy. O trzypunktowej przewadze po 10 minutach gry zadecydowały celne „trójki” Sebastiana Belucha, Bartosza Zubika i Kacpra Kowalskiego. Również druga ćwiartka spotkania przebiegła pod dyktando Maximusa, który spokojnie budował przewagę punktową nad przeciwnikiem. Wynik 43:33 do przerwy sprawił, że kibice w dobrych nastrojach spędzili przerwę w grze. Historia pokazuje jednak, że 10 punktów w koszykówce to przewaga z typu „do odrobienia”. I taki też scenariusz miał miejsce w sobotnim spotkaniu, a złe duchy przeszłości powróciły na parkiet hali przy ulicy Brzozowej. Słabe trzecie kwarty były przecież jednym z niechlubnych symboli Maximusa. Duża ilość fauli i nerwowość w grze sprawiły, że goście zdołali z nawiązką odrobić straty. Na szczęście zespół z Kątów Wrocławskich zdołał otrząsnąć się w porę i zagrać najlepszą kwartę meczu właśnie w końcówce spotkania. 26 zdobytych punktów przy 9 oczkach przeciwnika sprawiło, że cała żółto-czarna koszykarska rodzina mogła świętować piąte, jakże ważne zwycięstwo w sezonie.
- Moi zawodnicy zagrali z ogromnym zaangażowaniem po obu stronach boiska. Zdecydowanie zdominowaliśmy walkę na tablicach, co przed meczem nakreśliliśmy jako jeden z kluczy do wygranej. Natomiast w ataku pokazaliśmy, że potrafimy grać zespołowo. 23 asysty są tego dowodem. Bardzo mnie cieszy, że trud zdobywania punktów rozłożył się na dużą liczbę zawodników. Zdecydowanie mogliśmy liczyć na wsparcie zawodników z ławki. Nie obyło się bez przestojów i nerwowych momentów, ale potrafiliśmy przełamać kryzysowe fragmenty meczu – komentował po spotkaniu trener Jacek Kolis.
Po tym meczu Maximus przeniósł się na 12 lokatę w tabeli. Kolejne dwa spotkania będą kluczowe dla losów zespołu. W najbliższą niedzielę kąckich koszykarzy czeka arcyważny wyjazd do Otmuchowa, zaś w środę odbędzie się zaległy mecz z jedenastym w tabeli Gimbasketem Wrocław.
Polkąty Maximus Kąty Wrocławskie - AZS Częstochowa 81:67 (22:19, 21:14, 12:25, 26:9)
Maximus: Kaczmarek (17), Suprun (14), Malinowski (11), Beluch (11), Giniewski (9), Kowalski (9), Zubik (4), Bartnicki (3), Gnatowicz (2), Barszcz (1), Cieśla (0), Cidyło (0).
pharom
REKLAMA
REKLAMA