5 lutego około godz. 12.20 na drodze wojewódzkiej nr 346 przed Środą Śląską dachował samochód osobowy marki Toyota.
43-letni mężczyzna, jadąc od strony Jugowca w kierunku Środy Śląskiej, nie dostosował prędkości do panujących warunków atmosferycznych i na łuku wypadł z drogi, a następnie dachował. Kierujący został ukarany mandatem karnym.
Obok miejsca zdarzenia przejeżdżał również prezes jednostki OSP Rakoszyce. - Wracając z remizy wraz z kierownikiem Gminnego Centrum Reagowania w Środzie Śląskiej, zobaczyliśmy ten pojazd w rowie. Ku naszemu zdziwieniu wszystkie auta przejeżdżały obok niego bez zatrzymywania się i jakiejkolwiek reakcji, mimo tego, że w pojeździe były włączone światła mijania. Nie było również śladów, by ktoś wydostał się o własnych siłach z wraku - opowiada prezes Paweł Gruszczyński. - Oczywiście zatrzymaliśmy się i dopiero wtedy doznaliśmy kolejnego wielkiego szoku. We wraku uwięziona była osoba, którą wspólnie z panią kierownik ewakuowaliśmy na zewnątrz. Dopiero wtedy zatrzymały się inne osoby, by nam pomóc. Po rozmowie z osobą poszkodowaną okazało się, że była uwięziona przez około 5-7 minut. Mimo iż ruch pojazdów był spory, nikt nie pomyślał, żeby się zatrzymać i sprawdzić, czy nikogo nie ma we wraku. Tym razem możemy mówić o sporym szczęściu, że osoba poszkodowana doznała jedynie potłuczeń, ale innym razem ktoś może mieć mniej szczęścia, a wtedy liczy się naprawdę każda minuta - dodaje prezes.
em
REKLAMA
REKLAMA