POWIAT ŚREDZKI
Echo Średzkie

Batalia o dyrektor szkoły w Szczepanowie trwa. Odginamy nagiętą rzeczywistość

Dyrektor szkoły Renata Kutkiewicz w trakcie obchodów 70-lecia szkoły fot.: anbo

Na początku października informowaliśmy, że dyrektorka podstawówki w Szczepanowie została powołana na to stanowisko na rok, a nie na pięć lat. Wsadziliśmy kij w mrowisko.

Przypomnijmy. Stanowiska dyrektorów szkół - co do zasady - powierza się na 5 lat szkolnych (art. 36a ust. 13 u.s.o.). W czerwcu na stronie biuletynu informacji publicznej średzkiego urzędu miejskiego pojawiło się ogłoszenie o organizowanym konkursie na stanowisko dyrektora placówki w Szczepanowie. Poprzedni konkurs rozstrzygnięto pięć lat temu. Szefem szkoły została wówczas Renata Kutkiewicz, która w tym roku ponownie stanęła w szranki o stanowisko dyrektora. Miała jednego kontrkandydata. Konkurs wygrała. Teoretycznie przez najbliższe pięć lat powinna przewodzić placówce. Umowę z nią jednak podpisano na... rok. Ustawa przewiduje taką możliwość, ale pod warunkiem, że decyzja organu prowadzącego – burmistrza - zostanie rzeczowo, kompletnie uzasadniona. W zarządzeniu informującym o krótszym czasie trwania kadencji zawarto kilka zdań wyjaśnienia. Adam Ruciński poinformował między innymi, że wynik głosowania w konkursie był niejednoznaczny (pani Kutkiewicz uzyskała 6 głosów za, dwie osoby wstrzymały się od głosowania, a trzy były przeciwne jej kandydaturze). Dodatkowo poinformował, że decyzja została podjęta po przeprowadzaniu konsultacji - wielostronnych, kilkutygodniowych z przedstawicielami organów i środowisk zaangażowanych w funkcjonowanie placówki. Analizie poddano również decyzje kadrowe obecnej dyrektor. Na burzę – szczególnie wśród wspomnianych środowisk, z którymi teoretycznie odbyły się konsultacje - nie trzeba było długo czekać.

Informacja o zarządzeniu burmistrza szybko obiegła lokalne środowiska. Wniosek zawierający szereg pytań dotyczących zaistniałej sytuacji złożyli w urzędzie miejskim radni z klubu Nowa Gmina – Porozumienie Samorządowe. Odpowiedź otrzymali dopiero po kilku tygodniach. Podobnie było w przypadku pytań rady pedagogicznej, która czekała ponad miesiąc. W sumie i radni, i nauczyciele powinni być zadowoleni. Wysłane przez naszą redakcję w pierwszej połowie października pytania zostały w ogóle zignorowane. Zamiast tego otrzymaliśmy płatne zlecenie druku wielostronicowych wywodów burmistrza na temat podjętej decyzji – bez możliwości komentowania na stronie i weryfikacji przez społeczeństwo zawartych w tekście twierdzeń.

W wystosowanej do redakcji informacji, którą zamieściliśmy na łamach dwóch ostatnich numerów naszej gazety oraz na portalu, Adam Ruciński stara się uzasadnić zapisy zarządzenia. Z jakim efektem? 

Zdecydowane zwycięstwo
Burmistrz uznał, że wynik głosowania komisji konkursowej był zdecydowanie niejednoznaczny. Włodarz podkreślił, że na 11 ważnie oddanych głosów 6 było za panią Kutkiewicz, przy czym dodał, że 5 osób nie poparło jej kandydatury. Rozkład głosów nazwał „minimalną wymaganą większością”. Według wszelkich słowników, zwyczajów, a nawet Dziennika Ustaw, wynik taki stanowi większość bezwzględną, dającą jednoznaczne zwycięstwo – czy to w spółkach, wszelkiego typu komisjach, stowarzyszeniach, czy w wyborach samorządowych, o czym burmistrz przekonał się kilka lat temu otrzymując stanowisko, mimo niewielkiej przewagi, na 4 lata, a nie na rok.

Utrata wiarygodności i zaufania?
W drugiej części opublikowanego pisma burmistrz przekonuje, że stracił do dyrektor Kutkiewicz zaufanie. Otóż w komisji konkursowej miały zasiąść dwie osoby reprezentujące grono pedagogiczne. Początkowo oddelegowano do tego zadania Marię Koprowicz oraz Elżbietę Godawę. Ponieważ nie była znana data konkursu, a druga z pań miała zaplanowany urlop, w trakcie posiedzenia rady Elżbieta Rzeszowska, która również jest jej członkiem, zgłosiła swoją osobę na wypadek nieobecności pani Godawy.

- Nie ma tego w protokole (posiedzenia - przyp. red.), za który odpowiadałam, ale potwierdzam, że jest to zgodne z prawdą. Tak było – informuje Marzena Wawrzyniak-Rutkowska spisująca przebieg obrad rady pedagogicznej. Ustalenie tego faktu zajęło nam około 20 minut.

Pech chciał, że ostatecznie termin konkursu zbiegł się z planami urlopowymi wybranej przez grono kandydatki (bo kto w lipcu planuje urlop?). W zastępstwie pani Godawy w komisji miała zasiąść więc pani Rzeszowska. Ona też została przez dyrektor zgłoszona. Sytuację tą burmistrz opisuje jako jawne łamanie wszelkich standardów. Twierdzi przy tym, że pani Kutkiewicz poświadczyła nieprawdę „co nie tylko jest poważnym naruszeniem prawa, żeby nie powiedzieć dobitniej w kontekście k.k., ale przede wszystkim jest w mojej ocenie jako Burmistrza dowodem na swobodne traktowanie procedur, zasad i standardów...” - informuje włodarz. Tymczasem - wedle uzyskanych od członków rady pedagogicznej* informacji – wiedział o wszystkim i akceptował. Mimo to niemalże spalił dyrektor na prawniczym stosie, w przygotowanym przez siebie elaboracie.

Warto w tym miejscu dodać, że ostatecznie pani Godawa wróciła wcześniej z urlopu, aby zasiąść w komisji konkursowej. 

Bo miała odwagę powiedzieć „nie”
W dalszej części pisma włodarz porusza temat zatrudnienia odpowiedniej osoby na stanowisku wicedyrektora. Rozmowy w tym zakresie trwały kilka tygodni. Przez ten czas dyrektor była stałym gościem w gabinecie burmistrza. W trakcie spotkań – co sam szef gminy przyznaje - wydał swoją negatywną opinię na temat planów pani Kutkiewicz. Chciała ona bowiem, aby jej zastępcą pozostała Elżbieta Rzeszowska. Mimo to burmistrz – co w sumie mamy na piśmie – naciskał na wybór innego kandydata. Zaproponował także kilka potencjalnych osób na stanowisko wicedyrektora, z którymi miał później przeprowadzać rozmowy indywidualne (!). Dopiero potem, spośród dostępnych nazwisk, dyrektorka miała wybrać sobie zastępcę. Ta jednak twardo stała przy swoim i tym sposobem Rzeszowska nadal pełni swoją funkcję.

Wobec powyższego burmistrz w swoim piśmie na łamach naszej gazety jasno i dobitnie podkreślił, że „nie akceptuje takiego rozwiązania”. I miał do tego prawo. Nie zmienia to jednak faktu, że wedle ustawy jego opinia w tym zakresie nie jest w żaden sposób wiążąca. Mało tego.

- Wydaje się, że wskazywanie dyrektorowi szkoły, kto ma zajmować stanowisko kierownicze, a kto nie, jest naruszeniem ustawy (art. 34b u.s.o.). Co istotne, nawet negatywna opinia dotycząca konkretnego kandydata nie wiąże dyrektora szkoły i nie wyłącza możliwości powierzenia tej osobie stanowiska wicedyrektora. Podkreślić należy również, iż obowiązujące przepisy oświatowe nie uzależniają powierzenia tej funkcji od zgody czy też opinii organu sprawującego nadzór pedagogiczny – czytamy w publikacji Mateusza Pilicha „Ustawa o systemie oświaty. Komentarz”.

Manipulacja faktami
Ostatni akapit wywodów burmistrza porusza temat zebrania rady pedagogicznej, w trakcie której jej członkowie mieli przegłosować ostatecznie wybór Rzeszowskiej na stanowisko wicedyrektora. Burmistrz zarzucił Renacie Kutkiewicz, że ta najpierw oznajmiła zgromadzonym, że jej kandydatem na stanowisko zastępcy jest pani Elżbieta, dopiero potem miała zapytać, czy są inni chętni. Uznał jej pytanie za retoryczne, bowiem wcześniej wszyscy mieli już wiedzieć, kogo preferuje pani Renata. I wiedzieli. Właśnie dzięki burmistrzowi. Zażądał on bowiem, aby na początku rozmów o kandydatach poinformować radę o trwających z dyrektor rozmowach, a także przeczytać negatywną opinię o wyborze pani Kutkiewicz. Dopiero po tym pani dyrektor zapytała o chętnych do objęcia stanowiska wice. Nikt się nie zgłosił. Grono – nie pani Kutkiewicz, jak sugeruje dobitnie w płatnym materiale włodarz - zadecydowało wówczas o głosowaniu jawnym. Ale o tym wszystkim burmistrz nie sposób, aby nie wiedział, bowiem ma dostęp do protokołu posiedzenia rady. Tam czarno na białym wszystko - cytując jego samego - podobno jest zapisane...

Manipulacją jest także przytoczenie danych historycznych. Niepełnych. Adam Ruciński dziwi się, że jedna jego decyzja spowodowała falę komentarzy niektórych mediów (to my, bo nikt inny tematu nie podjął), jak również internetowych hejterów (to nasi czytelnicy, którzy wyrazili swoją opinię na łamach portalu). Tym bardziej – jak podkreśla – że w historii średzkiej gminy był już taki przypadek, że pani Kutkiewicz (ta sama) miała już skróconą kadencję. I zgadza się. Przy czym włodarz nie pokusił się o nakreślenie całej ówczesnej sprawy. Otóż w chwili, gdy burmistrzem był jeszcze Bogusław Krasucki, ogłoszono konkurs na stanowisko dyrektora szkoły w Szczepanowie. W szranki stanęło dwóch kandydatów, w tym pani Renata. Żaden z kandydatów nie spełnił jednak wymogów formalnych. - Wówczas z panem dyrektorem oświaty, w konsultacji z wojewodą i nadzorem prawnym zdecydowaliśmy, aby powołać panią Kutkiewicz na krótszy czas. Po nim ogłosiliśmy kolejny konkurs, który wygrała. Ponieważ dyrektorem była wcześniej rok, zatem podpisaliśmy z nią umowę na cztery lata – wyjaśnia były szef średzkiego magistratu. Z tego tez powodu nikt nie protestował, nie był oburzony.

Dwie wersje wydarzeń
Jedną z grup społecznych zaangażowanych w sprawę są rodzice dzieci uczęszczających do szkoły w Szczepanowie. W połowie września, w tajemnicy przed dyrektorką, zainicjowali oni spotkanie z burmistrzem. Wedle relacji Adama Rucińskiego rozmowy trwały 2,5 godziny i w ich trakcie opisał on zgromadzonym szczegółowo całokształt sprawy i wyjaśnił punkt po punkcie przesłanki do podjęcia takiej, a nie innej decyzji. Zupełnie inną wersję wydarzeń przekazali nam główni zainteresowani.

- Przez dwie godziny nie usłyszeliśmy konkretnego powodu, dla którego pani Kutkiewicz została powołana na rok na stanowisko dyrektora. Nie wyjaśniono nam praktycznie niczego. Nie jesteśmy przeciwni zmianom, ale nie jesteśmy za tym, aby wprowadzać je w taki sposób. To wyraz braku szacunku dla drugiego człowieka i jego pracy – informuje Kamila Lesiw-Głowacka, mieszkanka Szczepanowa.

- Tłumaczenia burmistrza były nieprecyzyjne, zagmatwane i kompletnie nas nie przekonały. Mam wrażenie, że ta decyzja to zagrywka polityczna, która nie ma służyć naszym dzieciom, a własnym interesom politycznym. Jestem kompletnie rozczarowany takim stylem zarządzania i rozwiązywania spraw – dodaje Mirosław Wierzbicki, mieszkaniec Środy Śląskiej, którego córka uczęszcza do placówki w Szczepanowie.

- Nie można nie mieć pytań, kiedy pomimo przeprowadzonego konkursu, głosowania i wygranej, przy zasłonie niezrozumiałego uzasadnienia, krzywdzi się kompetentną osobę - uzupełnia Monika Balińska mieszkanka Szczepanowa.

Rodzice podkreślają w rozmowie z nami, że martwi ich także deklaracja pani dyrektor, która zapowiedziała, że z dużym prawdopodobieństwem do kolejnego konkursu już nie przystąpi.

- Ona oddaje tej szkole, ale przede wszystkim dzieciom, całe swoje serce. Wozimy dzieci ze Środy do Szczepanowa nie tylko ze względu na wysokie wyniki w nauce, ale atmosferę tu panującą – komentuje Katarzyna Wierzbicka.

Napisali do wojewody
Rodzice nie ograniczyli się do rozmów. Złożyli u wojewody pismo o unieważnienie zarządzenia w paragrafie drugim mówiącym o powierzeniu stanowiska pani Kutkiewicz na rok. Podobne pismo wysłała także rada pedagogiczna szkoły i jeszcze jedno radni miejscy z klubu Nowa Gmina – Porozumienie Samorządowe. - Szkoła w Szczepanowie od kilku lat osiąga bardzo dobre wyniki w nauczaniu. W styczniu pani dyrektor otrzymała od organu prowadzącego ocenę wyróżniającą, a dziś słyszymy, że burmistrz nie ma do niej zaufania i podważa jej kompetencje. Nie zgadzamy się z takim postępowaniem i tą decyzją, czego efektem jest nasz wniosek – komentuje Krzysztof Wnęk, przewodniczący klubu.

Jaki będzie efekt skierowanych do wojewody pism? Werdykt poznamy niebawem, o czym poinformujemy na łamach naszego tytułu. Jaki by jednak nie był - niesmak pozostaje.

* dane do wiadomości redakcji

akme

REKLAMA