Koszykarze z Kątów Wrocławskich po dwóch zwycięstwach z rzędu ulegli we własnej hali ekipie WKS Śląsk Wrocław 52:64.
Do derbowego spotkania Polkąty Maximus przystępował bez najskuteczniejszego zawodnika zespołu Wojciecha Supruna, który pauzuje z powodu urazu łokcia. W jego miejsce w podstawowej piątce wyszedł Łukasz Malinowski. Pierwsza kwarta minęła pod znakiem budowania przewagi przez drużynę gości. W drugiej gospodarze wciąż nie mogli dogonić Śląska, czego efektem była dwunastopunktowa przewaga wrocławian podczas schodzenia na przerwę.
Trzecia część gry, która w tym sezonie jest bolączką drużyny trenera Omelana, okazała się festiwalem błędów i nieskuteczności obu zespołów. Świadczyć o tym może wynik – 4:6 po 10 minutach gry. Ostatnia kwarta okazała się najciekawszym fragmentem gry. Gospodarze zaczęli odrabiać straty i na półtorej minuty przed końcem przegrywali już tylko 6 punktami. Jednak kilka kontrowersyjnych decyzji sędziów wprowadziło w grę Maximusa wiele nerwowości i nie udało się już odwrócić losów spotkania. Po ostatniej syrenie na tablicy widniał wynik 52:64 na korzyść wrocławskiego Śląska.
- Niestety nie udało się pokonać faworyzowanego przeciwnika. Mimo ogromnego zaangażowania i ambitnej postawy naszej drużyny czegoś zabrakło. Tym czymś była dzisiaj skuteczność, zaledwie 21 na 62 celnych rzutów z gry i 4 punkty w trzeciej kwarcie to bardzo zły wynik na swoim obiekcie. Nie poddajemy się, nie zwieszamy głów i walczymy dalej – komentuje spotkanie kapitan kąckiej drużyny Tomasz Giniewski.
Najskuteczniejszym zawodnikiem Maximusa był w tym meczu Łukasz Malinowski, który rzucił 15 punktów. Kolejne spotkanie koszykarzy z Kątów Wrocławskich już w najbliższą sobotę. Maximus podejmie na wyjeździe KS Kosz Pleszew.
Polkąty Maximus - WKS Śląsk Wrocław 52:64 (12:19, 15:20, 4:6, 21:19)
Maximus: Malinowski (15), Giniewski (14), Dźwilewski (10), Kowalski (9), Bartnicki (2), Gnatowicz (2), Cieśla (0), Cidyło (0), Zubik (0), Wyrwas (0), Beluch (0), Garbaciak (0).
pharom
REKLAMA
REKLAMA