Opony, faktury, ubrania, cegły i części samochodowe. To tylko niektóre z przedmiotów, jakie możemy znaleźć na dzikim wysypisku śmieci w Malczycach.
Na prywatnym terenie po odstojnikach przy drodze na Mazurowice w Malczycach powstało dzikie wysypisko śmieci. Okazuje się, że z tym problemem mieszkańcy borykają się od lat. Od kilku dni systematycznie na działkę przyjeżdżają samochody osobowe, które prawdopodobnie pozbywają się w tym miejscu różnego typu odpadów. - Mieszkańcy poinformowali nas, że źle się dzieje w tym miejscu i składowanych jest tutaj coraz więcej śmieci. Jeszcze jakiś czas temu samochodem nie można było tu wjechać, ponieważ przy wjeździe na działkę znajdował się szlaban. Dziś już go nie ma - mówi w rozmowie z nami Wiesław Kowalski, z którym byliśmy na wysypisku. Radny przyznał, że gdy dwa tygodnie temu był na tej działce, sterta odpadów była o wiele mniejsza. - Jest ich zdecydowanie więcej niż ostatnio - dodaje.
Nad problemem radni dyskutują już od kilku dni. - Przede wszystkim jest tutaj niebezpiecznie. Jest pełno szkła, betonu, cegieł. Jest też wiele beczek, które tutaj swobodnie leżą i nie wiemy co w nich jest. Niewiele trzeba, by stało się tu nieszczęście, zwłaszcza że mamy tutaj urwiska, z których spływają w dół śmieci. W niższej części działki stoi woda, w której również są odpady - opony, plastik. Boimy się, że może dojść do poważnego niebezpieczeństwa. Niecały kilometr stąd znajduje się ujecie, które zasila okoliczne miejscowości w pitną wodę - dodaje radna Mariola Kądziela.
Na terenie wysypiska, w niektórych miejscach, unosi się nieprzyjemny zapach. - Tutaj może przyjść każdy. Ktoś może tu przywieźć materiały niebezpieczne i je po prostu zasypać - mówi radny Kowalski. Radni zapowiadają, że złożą do gminy zapytanie kto jest właścicielem i czy ktoś monitoruje to miejsce. - Przede wszystkim ta działka musi zostać oznaczona jako teren prywatny z zakazem wchodzenia. Kolejnym ważnym krokiem gminy powinno być sprawdzenie stanu tej wody - mówi radna Kądziela.
Gmina sprawę zgłosiła na policję
O dzikim wysypisku wiedzą także władze gminy. - Kilkakrotnie zwracaliśmy się do pełnomocnika właściciela z wnioskiem, aby zabezpieczył ten teren i uprzątnął odpady, które w nielegalny sposób znalazły się na terenie tej nieruchomości - mówi wójt Piotr Frankowski. - Zostaliśmy zapewnieni, że zostanie to wykonane, ale jak się okazało - nie zostało to zrobione. Obecnie zgłosiliśmy ten fakt do wydziału ochrony środowiska średzkiego starostwa powiatowego, gdyż to jest organ nadzorujący gospodarkę odpadami na terenie powiatu. Sprawę nielegalnego składowania odpadów zgłosiliśmy również na policję. Czekamy na rezultaty naszego zgłoszenia - dodaje wójt.
Do sprawy wrócimy.
anbo
REKLAMA
REKLAMA