„Zacisze” to po „Sekrecie sprzed lat” druga powieść dziennikarki i pisarki z Wrocławia. Autorka opisuje nam swoją nową książkę i odpowiada na kilka pytań.
Julia ma kochającego, dobrze sytuowanego męża, satysfakcjonującą pracę, piękny dom. Powinna być szczęśliwa, jednak na jej nieskazitelnym życiu jest kilka rys – nadopiekuńczy mąż, przypominający bardziej ojca, odkładający wciąż decyzję o powiększeniu rodziny. Wtrącający się w jej życie rodzice, zwłaszcza matka, która wie, co jest dla jedynaczki najlepsze.
Julia czuje, że znalazła się na rozdrożu. Całej sytuacji nie ułatwia pojawienie się byłego narzeczonego, który przed laty porzucił ją niemal przed ołtarzem i postanowił wyjechać na drugi koniec świata. Kobieta na nowo poddaje się jego urokowi, nie zdając sobie sprawy, ile z tego powodu czeka ją cierpień. Mężczyzna postanawia odkryć przed Julią tajemnicę, łączącą go z jej mężem oraz rodzicami. Poznanie prawdy zmusi kobietę do przeanalizowania życia i przewartościowania wielu spraw. Czy będzie umiała wybaczyć najbliższym?
Osadzona we Wrocławiu i malowniczej wsi Idzików na Ziemi Kłodzkiej powieść, opowiada o sile uczuć, które budują, ale również i niszczą. Czy kobieta może kochać naraz dwóch mężczyzn? Czy w imię miłości można ingerować w życie drugiej osoby? Decydować o jej przyszłości? Wreszcie, czy miłość lub zerwanie można narzucić?
Książka Katarzyny Redmerskiej miała miejsce 28 lipca za pośrednictwem wydawnictwa Axis Mundi. Pani Katarzyna, która na co dzień jest dziennikarką i felietonistką odpowiada na kilka naszych pytań.
Co Panią zainspirowało do napisania książki „Zacisze”?
„Zacisze” powstało na motywach mojego opowiadania „Upalne lato”, które publikowałam w tzw. letniej serii, w „Gazecie Prowincjonalnej Ziemi Kłodzkiej Brama”, w której piszę stałe felietony. Opowiadanie bardzo się spodobało. Wielu Czytelników sugerowało mi, że byłaby z tego ciekawa książka. Trochę czasu upłynęło i rzeczywiście takową napisałam (śmiech). Oczywiście powieść porusza o wiele więcej wątków, opowiadanie było taką, nazwijmy to bazą wyjściową.
Jak wygląda Pani zwykły dzień? Czy w czasie powstawania powieści poświęca Pani codziennie określoną liczbę godzin na pisanie czy jest to raczej spontaniczne?
Jestem dziennikarzem medycznym. W mojej pracy liczy się systematyczność oraz terminowość. Czas pracy mam tak poukładany, żeby ze wszystkim zdążyć i mieć również chwilę na zweryfikowanie tego co napisałam. Z racji tematyki jaką się zajmuję, nie mogę pozwolić sobie na brak rzetelności.
Do pisania książki siadam, gdy mniej więcej mam ułożony w głowie cały plan fabuły. Rzecz jasna w trakcie tzw. procesu twórczego, wiele rzeczy zmieniam (śmiech). Lubię pisać nocą, gdy wokoło jest cisza. Łatwiej wtedy skupić się i zebrać myśli. Ponadto jestem typem sowy, porą nocną lepiej mi się egzystuje. Podobnie jak w przypadku pracy zawodowej tak i w pisaniu staram się być systematyczna. Na pisanie przeznaczam przeciętnie 3 - 4 godziny dziennie. Na pewno nie jestem w tym temacie spontaniczna (śmiech), wszystko mam szczegółowo poukładane i wcześniej zaplanowane.
Planuje Pani wydanie kolejnych książek? Układa się Pani w głowie jakiś nowy pomysł?
Dojrzewam do następnej książki. Powoli w mojej głowie zaczyna tworzyć się fabuła, klarują się postaci. Nie poganiam weny, czekam spokojnie na ukształtowanie całości i wtedy siądę do pisania.
ph / mat. prasowe
REKLAMA
REKLAMA