W rozmowie z trenerem MLKS Polonia Środa Śląska m. in. o minionym sezonie, pracy z młodzieżą, ambicjach drużyny czy bramce przeciwko Legii Warszawa.
Mirosław Drączkowski rozpoczął pracę na ławce trenerskiej Polonii 4 października 2016 roku, zastępując na tym stanowisku Marcina Foltyna. Trener Drączkowski pracował już w Środzie Śląskiej w latach 2011-2012.W minionym sezonie Polonia zajęła 5. miejsce we wrocławskiej lidze okręgowej.
Jak jako trener ocenia Pan pracę drużyny w minionym sezonie? Czy osiągnęliście założone cele? Czy może pozostaje lekki niedosyt?
M.D: Zespół trenował i grał na miarę swoich możliwości. Nie można było im odmówić ambicji i zaangażowania. Dwie drużyny były poza zasięgiem, co pokazały wyniki w bezpośrednich pojedynkach. Trzecie miejsce było w zasięgu, ale zabrakło nam w niektórych meczach doświadczenia i skuteczności. Stąd mały niedosyt i tylko piąte miejsce.
W kadrze Polonii znajduje się wielu młodych zawodników. Czy widać w nich potencjał?
M.D: Mamy w składzie kilku zawodników do 20 roku życia. Czas pracuje na ich korzyść, ale nie jest łatwo przestawić się z grania juniorskiego na seniorskie.
Zdarza się Panu oglądać mecze juniorów? Są szansę, że kolejni młodzi piłkarze zasilą pierwszy zespół?
M.D: Bywam na meczach juniorów, jeden mecz nawet sam prowadziłem w zastępstwie trenera, ale to jest zupełnie inny poziom i ciężko jest rokować czy któryś z tych chłopców zasili zespół. Najlepsi z nami już trenują.
"Mecze wygrywa się atakiem, ale mistrzostwa zdobywa się obroną'' - trener też tak uważa?
M.D: W każdym meczu staraliśmy się grać ofensywnie i nie kalkulować. Niestety popełnialiśmy za dużo błędów w defensywie, traciliśmy łatwe bramki i dlatego nie przekładało się to na punkty.
Na jakich pozycjach Polonia potrzebuje wzmocnień?
M.D: Wzmocnień potrzebujemy w każdej formacji. Brakuje nam doświadczonego środkowego pomocnika. Rolę tę dobrze wypełnia Kamil Liberek, ale on by nam dał więcej grając wyżej. Niestety kwoty, które płacą niektóre kluby zawodnikom na tym poziomie są dla nas nie do przyjęcia i nie będziemy się z nimi licytować. Będziemy szkolić, aż doczekamy się zawodników z naszego terenu, dla których pieniądze nie będą przysłaniać wszystkiego. Małe kluby, które nie szkolą młodzieży tylko chwilowo idą na awans, za chwilę wrócą na swoje miejsca. Przykładów jest wiele.
Gdzie Polonia będzie za kilka lat? Jak ocenia Pan zaplecze treningowe w średzkim klubie?
M.D: Chciałbym żeby Polonia grała co najmniej w IV lidze. I będziemy do tego dążyć, ale nie za wszelką cenę. Bazę treningową mamy już bardzo dobrą, działaczy młodych i ambitnych, zawodników i trenerów zaangażowanych w to, co robią. Nasz czas niedługo nadejdzie.
Jakich kryteriów używa Pan przy kompletowaniu podstawowej jedenastki?
M.D: Każdy trener chciałby mieć zawodników kompletnych (jakość) ale nie zawsze tak jest. Ja zawsze dobierałem zawodników charakterologicznie i mentalnie, zawodników którzy chcą jeszcze coś osiągnąć, mają ambicje i stworzą kolektyw. Jestem trenerem, który lubi wyzwania i się ich nie boi. Jestem ambitny i wymagający, ale dzięki temu osiągałem wyniki z innymi drużynami, mimo różnych trudności po drodze.
Jak wspomina Pan swoją grę w barwach Śląska Wrocław u boku takich zawodników jak Tarasiewicz, Góra, Mandziejewicz czy Matysek? Pamięta Pan do dziś zwycięskiego gola przeciwko Legii Warszawa w 1990 roku?
M.D: W Śląsku spędziłem 10 lat przechodząc wszystkie szczeble rozwoju od trampkarza do seniora. Rozegrałem w ekstraklasie 75 meczów. Grałem z wieloma wspaniałymi piłkarzami jak Tarasiewicz, Prusik, Rudy, Tęsiorowski, Mandziejewicz, Matysek, Góra. Reprezentowałem Polskę we wszystkich reprezentacjach oprócz pierwszej. Bramki z Legią też nikt mi nie zabierze, tym bardziej, że była rzadkiej urody. Gdyby nie kontuzje osiągnąłbym dużo więcej, ale to jest sport i nic nie można z góry założyć. Można tylko dążyć za marzeniami, które nieraz się spełniają, życzę każdemu zawodnikowi podobnej przygody.
Dziękujemy za rozmowę
M.D: Dziękuję. Ze sportowym pozdrowieniem Trener Mirosław Drączkowski.
pharom
REKLAMA
REKLAMA