W Rakoszycach trwa przebudowa drogi powiatowej na ulicy Wrocławskiej. W projekcie zawarto wykonanie nowej nawierzchni asfaltowej z chodnikami.
I to właśnie z położonego już chodnika niezadowoleni są mieszkańcy. Spotkali się z nimi wicestarosta Grzegorz Pierzchalski i wykonawca inwestycji Dariusz Małysz. Co poszło nie tak podczas budowy? - Chodnik jest za wysoko położony względem naszych bramek, czy wjazdów na posesje. Nie mogę wyjechać rowerem z posesji, tylko muszę go podnosić bo chodnik jest tak wysoko jak stopień od schodów - mówiła jedna z mieszkanek.
O problemie mieszkańcy poinformowali najpierw sołtysa Rakoszyc Władysława Błach, którzy następnie skontaktował się z wicestarostą. - W Rakoszycach na placu budowy tej drogi jestem praktycznie trzy razy w tygodniu. Być może po części zgodnie z projektem jest robiony ten chodnik, ale funkcjonalność dla mieszkańców jest priorytetem - mówił wicestarosta. Wykonawca twierdził, że indywidualnie z każdym mieszkańcem, przy którego posesji miał zostać poprowadzony chodnik rozmawiał. - Jesteśmy cały czas w trakcie prac, proszę się nie martwić bo to co tu widać to nie jest jeszcze skończone - mówił Dariusz Małysz.
Chcą zaniżenia chodnika
Głównym problemem z chodnikiem jest to, że jest za wysoko położony. - Prosiliśmy, aby do furtek wykonać obniżenia tzw. łezki. Według podwykonawcy, z którym rozmawiałem wykonanie takich obniżeń jest niemożliwe. Dlatego chcieliśmy się spotkać i to wyjaśnić. Ten chodnik został zrobiony w ciągu dnia, nawet nie mieliśmy kiedy powiedzieć robotnikom o naszych uwagach. Myśleliśmy, że te obniżenia będą wykonane od razu - mówił sołtys. Jednak wykonawca uspokajał mieszkańców. - Drodzy państwo proszę się nie martwić. Ten chodnik jeszcze nie jest skończony. Dopilnuję by wykonać na tych pięciu posesjach, o których mówimy te obniżenia, które przyznaję są potrzebne - odpowiedział wykonawca.
Każdy z mieszkańców przy swojej posesji wskazał co zostało źle zrobione, albo wcale. - Szkoda, że nikt wcześniej ludzi nie zapytał o te wszystkie rzeczy, o których dziś mówimy - mówiła jedna z kobiet. - Prosiłem wcześniej, żeby robotnicy wstrzymali się z budową chodnika w taki sposób jak planowali bo szkoda było ich roboty bo trzeba będzie to rozbierć, na co oni - to rozbierzemy - dodał sołtys. Wykonawca jednak uspokajał mieszkańców i zapewniał, że chodnik przy posesjach zostanie naprawiony w ciągu jednego dnia.
Podczas spotkania ustalono przy których z posesji wjazdy zostaną wydłużone, gdzie obniżone będą wejścia dopasowaniem ich wysokości do chodnika. Zadaniem wykonawcy będzie również znalezienie zakrytych zaworów wodnych oraz naprawda wjazdu do starej remizy strażackiej.
"Po co nam to coś?"
Chodnik to nie jedyny element, który uwzględnia projekt przebudowy drogi. Nowa nawierzchnia asfaltowa będzie miała 12 centymetrów. - Nie rozumiemy tylko jednej rzeczy. Czy ktoś może nam wyjaśnić po co przed skrzyżowaniem, tutaj na wysokości kościoła jest zrobiona, nawet nie wiem jak to nazwać. "Zatoczka"? Jaką to ma pełnić funkcje? - pytała jedna z mieszkanek.
Tzw. zatoczka, czyli poszerzenie drogi pierwotnie było uwzględnione w projekcie jednak w nieco innym miejscu - bliżej głównego skrzyżowania ul. Wrocławskiej z drogą wojewódzką. Zostało jednak przesunięte nieco w dół, bliżej kościoła. - Sam nie rozumiem takiego rozwiązania. O ile bliżej skrzyżowania spełniłaby swoją rolę, aby auta miały większe pole manewru do wymijania, "to tutaj" jest bezsensowne. Zostało jednak uwzględnione w projekcie i musimy je zrobić - mówił wykonawca Małysz. - Fachowcy stwierdzili, że ma ono być dla bezpieczeństwa dla mieszkańców, którzy będą szli do kościoła. Będzie to po prostu przejście - dodał wicestarosta.
Sami mieszkańcy przez łzy śmieją się z tego miejsca. - Jest to tak bezcelowe, że aż śmieszne. Będzie nam tylko szpeciło tą drogę - mówił jeden z nich.
anbo
REKLAMA
REKLAMA