W Samorządowym Ośrodku Kultury w Miękini 28 czerwca odbył się spektakl "Zjazd rodzinny" w reżyserii Andrzeja Ficowskiego.
Aktorami w V. spektaklu byli uczestnicy Warsztatu Terapii Zajęciowej Ostoja ze Środy Śląskiej: Czesław Gajda, Krystian Lisek, Anna Tokarska, Agata Zachar, Marta Palczyńska, Anna Knapik, Wojciech Bronowicki, Dawid Gołąbek, Justyna Środoń, Daniel Cichy, Artur Miara, Wojciech Burak oraz Agata Skowrońska, aktorka Teatru Polskiego z Wrocławia. Wsparcia terapeutycznego aktorom udzieliły Estera Waśków, Aneta Wawrzyniak i Marzena Socha.
Spektakl jest efektem pracy warsztatowej, która trwa kilka tygodni. - W tym czasie zbieramy historie, opowiadamy o swoim życiu, a następnie przenosimy to na scenę - opowiada reżyser Andrzej Ficowski. Sam spektakl był w dość nietypowej formie. Aktorzy na scenie byli zasłonięci kurtyną. Uczestnicy mogli jedynie słyszeć o czym rozmawiają, ale nie zobaczyli ich. Dopiero pod koniec spektaklu każdy z aktorów przedstawił się. - Chcieliśmy zaprosić widza do przestrzeni, która pozwoliłaby na jak największy rodzaj empatii. Wyobrażenia sobie o sytuacji i życiu osób niepełnosprawnych. Stąd publiczność siedziała w prawie całkowitej ciemności. Było to czymś w rodzaju słuchowiska na żywo - wyjaśnia Ficowski.
Tygodniami przygotowywali się do występu
Warsztaty polegały na tym, aby jak najwięcej zachować i pokazać widzom naturalny sposób mówienia aktorów. - Chcieliśmy, żeby nie wstydzili się w sytuacji teatralnej posługiwać się językiem, który towarzyszy im na codzień - dodaje reżyser. Aktorzy mimo przygotowań do występu mogli improwizować. - Temat zjazd rodzinny był stałym elementem spektaklu. Wiadomo, że przy wspólnych spotkaniach przy stole trudno coś wyreżyserować i utrzymać jeden scenariusz. Dlatego było tu dużo improwizacji. Każda próba i nasze spotkanie było inne - wyjaśnia Andrzej Ficowski.
Wszystkie kostiumy, czy postacie były propozycjami samych uczestników. Były odzwierciedleniem ich marzeń, osobowości. - Czesław miał mundur strażaka, ponieważ dawniej, gdy był sprawny był strażakiem w OSP. Artur nawiązał do swojego ulubionego filmu, a Wojtek zawsze chciał być księdzem i głosić kazania. Motywacje aktorów były bardzo różne, jednak wspólny mianownik polegał na tym, że te pomysły wychodziły od nich - mówi reżyser, który zapowiada kolejne spektakle.
anbo
REKLAMA
REKLAMA