34-letniego kitesurfera porwał wiatr i uderzył nim o betonowy brzeg. Nie pomogła kilkudziesięciominutowa reanimacja.
Do wypadku doszło w piątek. Mężczyzna uprawiał tzw. kitesurfing – odmiana surfingu, podczas której zamiast klasycznego żagla używana się latawca przypominającego spadochron. W pewnym momencie zawiał silny wiatr i 34-latek stracił kontrolę nad sprzętem.
- Silny podmuch rzucił mężczyzną o wał ogradzający zbiornik wodny – informuje Łukasz Dutkowiak z dolnośląskiej policji.
Surfingowiec stracił przytomność. Na miejsce wezwano śmiegłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Niestety nie pomogła 30-minutowa reanimacja. Wyjaśnianiem śmierci mężczyzny zajmuje się prokuratura.
bom
REKLAMA
REKLAMA