W miniony weekend myśliwi z Koła Łowieckiego Daniel ze Środy Śląskiej mieli dokonać odstrzału dzików w lasach przy Jugowcu. Zostali powstrzymani.
Polowanie zostało zgłoszono zarówno w gminie, jak i nadleśnictwie. Na miejscu zbiórki pojawili się myśliwi nie tylko z powiatu średzkiego, ale i innych zakątków kraju. Zanim jednak zdążyli wejść do lasu pojawili się przedstawiciele grupy Wrocławianie Przeciw Myśliwym, którzy przez cały dzień towarzyszyli polującym. - Podeszli do mnie dwudziestolatkowie w towarzystwie starszego mężczyny, który był niegrzeczny i nas prowokował. Grupa przeszkadzała nam w polowaniu - komentuje Stanisław Wójcik, prezes Koła Łowieckiego Daniel.
Próby powstrzymania członków wrocławskiej organizacji nie przyniosły oczekiwanego przez myśliwych efektu. - Każdy ma prawo wchodzić do lasu, a nie macie prawa strzelać w obecności osób postronnych. Większość społeczeństwa nie lubi patrzeć na cierpienie zwierząt - odpowiadali im stanowczo przeciwnicy polowań.
Myśliwi dwukrotnie podchodzili do polowania. Po pierwszym nieudanym razie wezwali policję. - Gdy ta nas spisywała - pojechali w inne miejsce. Ale po śladach wytropiliśmy ich i ruszyliśmy za nimi - relacjonuje członek wrocławskiej grupy. - Ponieważ koledzy byli już poddenerowani, to nie mogliśmy dalej prowadzić polowania. Posługujemy się bronią i nie możemy sobie pozwolić na nerwy. Byłoby to niebezpieczne - mówi Stanisław Wójcik.
Z relacji prezesa koła wynika, że członkowie wrocławskiej grupy zarzucali im zabijanie zwierząt oraz sprawianie im cierpienia. - Mówili, że my czerpiemy z tego przyjemność - dodaje Wójcik. - Ja z nimi potem jeszcze rozmawiałem i ta rozmowa była spokojna. Wtedy nawet wysłuchali moich argumentów. Niestety o tym nikt już nie wspomina. W internecie dostępny jest tylko fragment nagrania dla nich wygodny.
Relację z przebiegu akcji można było oglądać na żywo na stronie jej organizatorów. Zarejestrowali oni między innymi rozmowę członka koła łowieckiego z uczestniczką blokady. - Jestem rolnikiem, dziki niszczą moje pola, uprawy. Kto mi zapłaci odszkodowanie? - pytał myśliwy. - Dziki - odpowiedziała krótko kobieta. - Panowie je zabijają, sprzedają mięso i z tego wypłacane są odszkodowania dla rolników - mówiła. - To co pani tu robi teraz? Przeszkadza nam w polowaniu na nie - odparł mężczyzna.
Pod filmem pojawiło się sporo komentarzy. Zdania, co do zasadności blokady, były podzielone. - Zacznijcie dbać o lasy i zwierzęta, a nie tylko krytykujecie! Jestem ciekawa ile osób, które to wszystko popiera i bierze w tym udział robi paśniki dla zwierząt, karmi zimą gdy te stworzenia nie mają co jeść, prowadzi ewidencje zwierzyny, dba o ogromne straty finansowe, które ponoszą rolnicy, sadzi drzewa itp. Z waszej propagandy cieszą się tylko ludzie, którzy nie mają żadnego pojęcia o tym co tak na prawdę robią myśliwi - napisała Patrycja. W tym samym czasie z udanej akcji cieszyła się rzesza innych osób, w tym Dorota: - Wiele zwierząt będzie miało spokojny dzień i będzie nadal cieszyć się życiem. Dzięki Wam!
Wrocławianie zapowiedzieli, że będą nadal blokować działania myśliwych - nie tylko na terenie powiatu średzkiego, ale i oleśnickiego, wrocławskiego czy sąsiadujących. Kolejna akcja 18 grudnia.
akme
REKLAMA
REKLAMA