Pomiędzy wieloma przesyłkami - tym razem z Afryki - pracownicy firmy działającej na terenie średzkiej podstrefy znaleźli małego drapieżnika - serwala.
Do zdarzenia doszło wczoraj (21 listopada). Pracownicy firmy mieli podejrzenie, że kot mógł przypłynąć z Afryki wraz z transportem, który właśnie dotarł na teren zakładu.
- Nikt nie wiedział jak się zachować w takiej sytuacji. Nie ma do tego odpowiednich procedur. Wydzwaniano wszędzie - do zarządzania kryzysowego w starostwie, ale i też do mnie z prośbą o pomoc - komentuje Artur Różycki z przychodni weterynaryjnej w Brzegu Dolnym. - Postanowiliśmy pomóc. Pomimo tego, że to zwierzę z Afryki. W przeciwnym razie moglibyśmy zaraz usłyszeć, że gdzieś została zagryziona kura lub pies. Pojechałem na miejsce i przywiozłem go do lecznicy, po czym przeprowadziliśmy badania. Wczoraj też odebrał go właściciel - dodaje lekarz.
Opiekunem czworonoga nie był mieszkaniec Afryki, a Komornik, który kupił zwierzę kilka miesięcy temu. Serwal miał wszczepiony czip, co ułatwiło jego identyfikację. - Serwale kosztują około 20 tysięcy, dlatego gdy tylko poinformowaliśmy, że szukamy własciciela bardzo dużo osób się odezwało z deklaracją adopcji. Właściciel tłumaczył się tym, że przez przypadek pani sprzątająca otworzyła okno i - kot, jak kot - uciekł - kończy Artur Różycki.
Serwale to koty średniej wielkości, drapiezniki pochodzące z Afryki. Ich charakterystyczną cechą jest jasnożółta barwa i czarne centki. Ponieważ łatwo daje się oswoić niektórzy trzymają je jako zwierzęta domowe. Są też pod ochroną.
akme
REKLAMA
REKLAMA