Po kolejnym meczu drużyna KS Środa Śląska zeszła z parkietu pokonana. Nie powinno to dziwić nikogo, gdyby zobaczył ten artykuł w poprzednim sezonie lub dwa lata temu.
Każdy, kto był na sobotnim spotkaniu, widział jego początek i koniec. Od pierwszych minut szczypiorniści ze Środy Śląskiej, którzy mieli okazję grać przed swoją publicznością, dali do zrozumienia drużynie z Wrocławia, że walka o punkty będzie toczyła się do ostatniego gwizdka.
Mecz zaczął się bardzo dobrze dla średzkiego zespołu i Artura Łuki, który już w pierwszych minutach przypomniał o sobie broniąc dwa rzuty karne. Szczypiorniści z Wrocławia mieli prawo czuć się zdezorientowani, gdy raz po raz średzianie popisywali się skuteczną grą w obronie jak i w ataku. Wychodząc na drugą połowę meczu wydawać by się mogło, jakby gospodarze zostali w szatni. Co chwile robiąc głupie błędy i zmuszając Wrocławian do atakowania z kontr. Na nieszczęście średzian goście robili to prawie nieomylnie.
Gospodarze cały czas próbowali gonić wynik. W 41 minucie, gdy kolejny popis swoich umiejętności dał Artur i Łukasz Łuka, który „bombardował” bramkarza z drużyny przeciwnej swoimi rzutami z 9 metrów, wydawać by się mogło że KS Środa Śląska jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Średzianie dwoili się i troili, ale w tym meczu jednak WKS Śląsk Wrocław był nie do zatrzymania. Mecz zakończył się wynikiem 21:29.
- Trudno, dziś trzeba uznać wyższość rywala. Ale takie mecze z udziałem naszych szczypiornistów, aż się chce oglądać - powiedział jeden z kibiców po sobotnim meczu.
Drużyna KS Środa Śląska zagrała w składzie: Artur Łuka, Konrad Groszek, Piotr Berezowski, Bartosz Staśko, Grzegorz Domański, Arek Janusz, Łukasz Łuka, Artur Demczuk, Jakub Bałchanowski, Grzegorz Pałaszewski, Krzysztof Jakubczyk, Kacper Skowroński.
Grzegorz Pałaszewski
REKLAMA
REKLAMA