POWIAT ŚREDZKI
Echo Średzkie

Radośni Radośni

Zespół Radośni z Wróblowic fot.: anbo

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Zespół Ludowy Radośni z Wróblowic gra już od prawie 6 lat. Radość, którą mają w nazwie zespołu, jest odzwierciedleniem ich charakterów i zachowania.

Zespół powstał w 2010 roku. Dziś w skład kapeli wchodzi 18 osób, w tym 3 nie ukończyły jeszcze 18 roku życia. 80% członków zespołu mieszka we Wróblowicach, a dwie osoby są z gminy Oborniki. - Powstaliśmy z inicjatywy wójta Jana Mariana Grzegorczyna, który chciał mieć w swojej gminie zespół z muzyką ludową. Właśnie w taki sposób powstał zespół. Jesteśmy grupą ludzi, którzy popularyzują i kultywują ludową muzykę i obyczaje - mówi Zbigniew Łakowski, kierownik zespołu i jednocześnie radny gminy Miękinia. Zespół jest wspierany finansowo przez dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Miękini - Małgorzatę Sujecką i gminę Miękinia.

Co z wykształceniem?

W zespole jest 6 mężczyzn, którzy grają na instrumentach. Zbigniew Łakowski gra na saksofonie i akordeonie. Zbigniew Zankotowicz gra na akordeonie, a Andrzej Korcz na trąbce i gitarze. Janusz Kornaś odpowiedzialny jest za gitarę basową i kontrabas. Jest też dwóch perkusistów - Marcin Kornaś i Krzysztof Ciupik. - Nie, nie mamy wykształcenia muzycznego. Wszyscy jesteśmy samoukami i jesteśmy z tego dumni. Ja gram od 40 lat na saksofonie i akordeonie. Nie wyobrażam sobie, aby zabrakło w moim życiu muzyki - mówi Łakowski.

Największe osiągnięcia

Największym osiągnięciem zespołu jest zdobycie I miejsca w Radiowej Liście Przebojów Ludowych Radia Wrocław w 2014 roku. Dzięki wygranej udało im się wydać własną płytę. - Na płycie jest 20 utworów w tym dwa napisaliśmy sami. Dla naszych fanów mamy niespodziankę - nagraliśmy i napisaliśmy piosenkę o gminie Miękinia. Jej premierę planujemy na Europejski Dzień Sąsiada, który odbędzie się już 25 czerwca we Wróblowicach - zaprasza Zbigniew Łakowski. Kierownik zespołu podkreśla jednak, że dla nich dużym sukcesem jest przyjaźń z innymi zespołami muzycznymi. Radośni są zapraszani na koncerty do różnych miast m.in. do Lądka Zdroju.

Wielka rodzina

Członkowie mówią o sobie i wielokrotnie to podkreślają, że traktują siebie jak rodzinę. Co ciekawe - w zespole jest ojciec i syn, małżeństwo i dziadek z wnuczką. - Trzeba przyznać, że tworzy nam sie tu pokoleniowy zespół. Na papierze nie jesteśmy rodziną, ale mentalnie tak się czujemy - mówi jeden z muzyków. - Jesteśmy dumni z atmosfery, która tu panuje, do której długo dążyliśmy. Szczerze? My żyć bez siebie nie potrafimy. Widzę się z nimi co czwartek i nie mogę się tego dnia doczekać - cieszy się Alina, jedna ze śpiewaczek. - W czwartki mamy czas na próby, ale i wspólne spędzanie czasu. Mamy taką tradycję, że co spotkanie inna osoba przygotowuje jakiś poczęstunek. Dziś mamy ciasta i kurczaka, ponieważ dwie członkinie mają swoje święto - imieniny i urodziny - kontynuuje Łakowski. - Traktujemy siebie jak jedną wielką rodzinę. Pomagamy sobie nawzajem, śmiejemy się, ale i płaczemy. Bycie członkiem zespołu to nie tylko uczestniczenie w próbach, ale w całym jego życiu. Od dobrania stroju, po wspólne wyjazdy na koncerty - kontynuuje Danusia.

"Zespół, to nasza druga młodość"

Główną cechą charakterystyczną zespołu jest ich szczera i nieukrywana radość. Gdy do sali wchodził kolejny muzyk, każdy się z nim serdecznie witał. W skład zespołu wchodzą osoby pracujące i te na emeryturze. - Dla nas uczestnictwo w zespole to druga młodość. Czujemy się wspaniale jak jesteśmy w naszych strojach, występujemy na scenie i dajemy ludziom radość. Dla nas największą nagrodą jest móc być ze sobą. Naprawdę, odkąd jestem w zespole czuję się jakbym odżyła - mówi Krystyna, która w zespole jest nowym członkiem.

Młode pokolenie

W zespole są trzy dziewczynki w wieku 12 i 7 lat, które śpiewają na równi ze starszymi kolegami i koleżankami. Skąd u nich zamiłowanie do muzyki ludowej? - Mój dziadek gra tutaj na akordeonie. Raz pojechałam z nim na koncert i wtedy poznałam Małgosię, której babcia tutaj śpiewała. Spodobały nam się stroje i atmosfera jaka tutaj panuje. Tak zaczęłyśmy wspólne śpiewanie z Radosnymi - mówi Monika. - W szkole czasem się z nas śmieją, że śpiewamy z babciami i dziadkami, ale nam to nie przeszkadza. Ja bardzo lubię spędzać tutaj czas. Lubimy inne rodzaje muzyki, ale cieszymy się z występów tutaj - mówiła Małgosia. Dziewczynki śpiewają w zespole od dwóch lat.

Życie bez zespołu

Zapytani, czy gdyby dziś była ich ostatnia próba i występ, a po nich zakończenie działalności zespołu, odpowiedzieli mi jednogłośnie. - Nie ma czegoś takiego, jak zakończenie grania Radosnych. My sobie życia nie wyobrażamy bez muzyki i siebie nawzajem. To tak, jakby ktoś zabrał nam nagle powietrze. Mamy siebie nawzajem i dziś nie potrafilibyśmy zerwać ze sobą kontaktów - mówi Alina, która nie kryła emocji na myśl o zamknięciu zespołu. Chcecie na chwilę zapomnieć o problemach i zrelaksować się? Wystarczy, że pójdziecie na koncert Radosnych, gdzie serwują darmową dawkę radości, beztroski i dobrej muzyki.

Rozmawiała Angelika Boczar

REKLAMA