Dawniej higienistki w przedszkolach robiły przegląd włosów, aby sprawdzić, czy dziecko ma wszy. Dziś jest to zabronione a w placówkach nie ma higienistek.
Obecnie dyrekcje szkół i przedszkoli wynajmują prywatne firmy, które przeprowadzają np. przegląd wzroku. Do placówek zaprasza się stomatologów i specjalistów od wad postawy, którzy badają maluchy. Firmy medyczne robią to bezpłatnie, bo później mają z tego powodu profity i reklamę swojej działalności.
- Nie możemy badać dzieci i stwierdzać, czy im coś dolega. Jeśli maluch skaleczy się podczas zabawy mamy do dyspozycji tylko apteczkę z bandażem i wodą utlenioną. Wszystkie sprawy związane z wykryciem wad postawy lub wszy we włosach zgłaszamy rodzicom – tłumaczy dyrektorka jednego z przedszkoli przy ulicy Grabiszyńskiej we Wrocławiu.
Wszy kojarzą się ludziom z biedą, brudem i zaniedbaniem. Podczas zabawy mogą przechodzić na inne dzieci. Dawniej wszawica była częstym zjawiskiem w żłobkach, szkołach i przedszkolach. Higienistki regularnie badały maluchom głowy. Dziś problem wraca.
- Dziecko, które miało wszy było izolowane, wręcz piętnowane. Musiało nosić na głowie chustę. Wcześniej włosy smarowano śmierdzącym płynem o zapachu octu. Rodzice dostawali reprymendę od dyrekcji przedszkola i innych rodziców. Oskarżano ich o zaniedbania – mówi Jolanta Ostajewska, emerytowana pielęgniarka z Kłodzka.
Wszy pasożytują na każdym rodzaju włosa. Nie ma znaczenia ich długość lub gęstość. Nie chronią przed nimi szampony lecznicze i codzienne mycie głowy. Bardzo łatwo przechodzą z człowieka na człowieka. Jeden pasożyt żyje około 10 dni, ale codziennie składa ok. 10 jajeczek (gnid). Po dwóch tygodniach z jaj wykluwają się następne. Wsza może żyć bez pożywienia w pościeli lub zakamarkach mebli około dwa dni. Jednak największe szanse ma we włosach. Ugryzienie pasożyta powoduje swędzenie. Na ciele pojawiają się czerwone plamki podobne do ugryzienia komara, dlatego należy być szczególnie czujnym, jeżeli dziecko nagle zaczyna się drapać po głowie. Większość osób starszych tłumaczy, że w latach 60-80 wszawica była bezwzględnie tępiona w placówkach edukacyjnych. Obecnie według Ministerstwa Zdrowia wszawica zaliczana jest do grupy inwazji pasożytami, ale nie znajduje się w wykazie chorób zakaźnych. Dlaczego? Bo w Polsce od lat nie występują już niebezpieczne choroby zakaźne przenoszone przez wszy np. dur wysypkowy.
- Przypadki wszawicy nie są objęte zakresem działania Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Brak jest podstaw zakazywania dziecku z wszawicą uczęszczania do szkoły. Decyzja o pozostaniu dziecka w domu znajduje się całkowicie w gestii rodziców lub opiekunów. Zaleca się, aby działania higieniczne przeciw wszawicy były podjęte przez rodziców a czas nieobecności dziecka w szkole był możliwie najkrótszy - informuje Anna Bytońska z Wydział Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego we Wrocławiu.
Według Ministerstwa Zdrowia wszawica pozostaje istotnym problemem i może być sygnałem zaniedbań rodziców. Ciężar jej zwalczania został przesunięty z działań o charakterze przeciwepidemicznym na placówki, w których przebywają dzieci.
- Przy podejrzeniu, że dziecko przyniosło wszy z przedszkola, należy to zgłosić wychowawcy dziecka. On podejmie stosowne kroki np. poinformuje innych rodziców. Zdarza się również, że niektórzy rodzice wyrażą sprzeciw wobec kontroli higienicznej swojego dziecka, bądź nie podejmą niezbędnych działań higienicznych – dodaje Anna Bytońska.
Za stan higieniczny dziecka odpowiadają już rodzice, którzy są zobowiązani do leczenia i przeciwdziałania pasożytom. Lekarze uspokajają i tłumaczą, że z wszami można walczyć w domu. W tym celu należy kupić w aptece preparat na wszy. Należy się upewnić, czy jest on dopuszczony do stosowania u dzieci w odpowiednim wieku i zastosować go ściśle według zaleceń producenta. Po umyciu i wysuszeniu włosów trzeba dokładnie wyczesać włosy dziecka. Oprócz tego należy przejrzeć włosy wszystkich członków rodziny.
Jacek Bomersbach
REKLAMA
REKLAMA