Pod koniec kwietnia w Środzie Śląskiej odbyła się sesja rady. To kolejne obrady, podczas których doszło do burzliwej wymiany zdań pomiędzy radnymi a burmistrzem.
Nie jest tajemnicą, że rada miejska w Środzie Śląskiej jest podzielona. Oficjalnie składa się z członków dwóch klubów - Razem dla Ziemi Średzkiej (7 osób wspierających działania burmistrza) oraz Nasza Gmina (7), a także jednego radnego niezrzeszonego, aczkolwiek mocno wspierającego obecnego włodarza.
Pierwsze tarcia pomiędzy klubami miały miejsce na początku ubiegłego roku. Wówczas Kazimierz Grabowiecki nagle opuścił klub Nasza Gmina i stał się - jak sam o sobie mówi - radnym niezależnym. Chwilę po tym został namaszczony przez rajców z klubu Razem dla Ziemi Średzkiej na stanowisko przewodniczącego rady, zajmowane do tej pory przez Krzysztofa Wnęka z Naszej Gminy. Dodatkowo z miesiąca na miesiąc członkowie klubu byłego przewodniczącego zaczęli tracić po kolei stanowiska w komisjach rady. Tym samym dowodzenie przejęli radni z Razem dla Ziemi Średzkiej plus Kazimierz Grabowiecki, któremu byli koledzy z klubu tego posunięcia po dziś dzień wybaczyć nie mogą. Tym jednak sposobem Adam Ruciński uzyskał przewagę, co umożliwia mu praktycznie nieskrępowane władanie gminą. Na ręce patrzą mu jednak radni z klubu Nasza Gmina, którzy coraz częściej i dobitniej wyrażają swoje niezadowolenie z rządów obecnego włodarza.
Sprawa trafi do sądu?
Od kilku miesięcy można zauważyć wzmożoną aktywność Krzysztofa Wnęka. Normą stało się, że radny, który niedawno został także szefem klubu Nasza Gmina, zadaje podczas sesji szereg pytań, ale także bez skrępowania wyraża swoje niezadowolenie ze sposobu zarządzania gminą i podejmowania przez burmistrza poszczególnych decyzji. Wspólnie z członkami klubu panowie zdecydowali się także na publikacje w formie komentarzy na łamach naszego tytułu, w których wyrażają swoje opinie na temat poczynań średzkiego włodarza. Tak było i w przedostatnim numerze naszej gazety, w którym radny Wnęk - w imieniu klubu - opublikował ocenę dotychczasowej działalności burmistrza Rucińskiego. Nie była ona przychylna, spotkała się także z ostrą odpowiedzią włodarza. Adam Ruciński zarzucił Wnękowi manipulacje i kłamstwa. Poinformował także, że skieruje do sądu cywilnego pozew przeciwko radnemu o naruszenie dóbr osobistych.
"Paranoja, co się tu dzieje"
Sprawę poruszono podczas ostatniej sesji rady miejskiej. Jako pierwszy głos zabrał Wiesław Hamkało. - Nigdy nie słyszałem, aby burmistrz podawał kogoś do sądu. Uczyni pan jak pan zechce, jest demokracja. Ale mam prośbę. Jest pan półtora roku burmistrzem, pański klub liczy siedmiu radnych, nasz liczy siedmiu radnych, a pan nie ma czasu, żeby się z nami spotkać. Byśmy sobie pogadali jak chłop z chłopem, wyjaśnili różne rzeczy, byśmy pracowali dla dobra tej gminy – mówił radny.
Burmistrz w odpowiedzi podkreślił, że w jego opinii to nie on tą wojnę zaczął. - To wyraz mojego protestu. Nie ja sprowokowałem tą sytuację. Natomiast odwołuję się do środków, jakie uważam za możliwe i niestety konieczne. Nie znajduję już metody, aby powstrzymać festiwal, który się odbywa – tu, jak i przy każdej innej okazji. Większość tak mówiona i tak prezentowana godzi w moje imię i wizerunek urzędu, który sprawuję (…). Jeżeli zaprzestaniemy podgrzewania emocji - tych negatywnych - zaprzestaniemy głoszenia nieprawdy, to wtedy dialog stanie się możliwy. Oczekuję, że panowie zmienicie swoje podejście – mówił Adam Ruciński. Stwierdził także, że lepszym od Wnęka szefem klubu Nasza Gmina był jego poprzednik - Artur Bogucki. On też jako kolejny zabrał głos.
- Otrzymaliśmy mandat społeczny od naszych wyborców, aby pracować dla dobra gminy, z panem współpracować, ale jednocześnie kontrolować i wyrażać swój niepokój jeśli coś nas niepokoi. Jeżeli są jakieś krytyczne z naszej strony opinie, to proszę nie straszyć nas drogą sądową, bo tak się władza nie zachowuje, tylko stara się wyciągać wnioski. Może warto się nad tym pochylić? Nie obrażać się jak dziecko. Cieszą nas informacje o inwestycjach, o nowych przedsiębiorcach, ale jeśli zwracamy uwagę na nieprawidłowości, to niech pan z nami porozmawia, a nie rzuca na łamy prasowe informacji chęci wejścia na drogę sądową - mówił radny.
Po jego słowach zaczęła się długa wymiana zdań, która w efekcie prowadziła donikąd. Z minuty na minutę było coraz gorzej. Przebieg obrad budził w wielu zażenowanie. Część mieszkańców po prostu wyszła.
W trakcie żmudnej debaty Adam Ruciński próbował przekonać zgromadzonych, że wszystko, co zarzuca mu w ostatnim czasie radny Wnęk, jest nieprawdą. - Dlaczego przypinacie mi łatkę takiego burmistrza – najbardziej kosztownego. Ja oszczędzam tam, gdzie się da (...). Radni mnie ostrzegali: nie robić rewolucji kadrowych. I co? Zwolniłem jedynie jedną osobę. Nie robię nikomu krzywdy. Nie godzę się na to, aby radny Wnęk mówił nieprawdę i manipulował. Panowie przekroczyliście pewne granice zdrowego rozsądku.
Burmistrz mówił także o potrzebie zatrudniania nowych osób, aby magistrat mógł sprostać wymaganiom społeczeństwa, aby sprawy były szybciej i sprawniej załatwiane. W dalszej części poinformował, że pole do rozmów będzie, o ile radni zadbają o stosowny ku temu klimat. Do dyskusji przyłączył się także radny Fink, który zapytał członków klubu Nasza Gmina „jak mamy reagować na kłamstwa, że zatrudnia się kilkunastu, czy kilkudziesięciu asystentów? Że koszt utrzymania gminy jest o 25% wyższy niż rok temu?”
Wówczas wstał radny Wnęk, który starał się bronić wysuniętych tez. - Niestety jest tak, że rzeczy, które panu zarzuciłem wszystkie mogę tutaj obronić. Otoczył się pan prawnikami i próbuje mnie tutaj zastraszyć, źle pan trafił. To rzeczywiście spowoduje, że będziemy patrzeć panu jeszcze bardziej na ręce. I nie dlatego, że pan nas tutaj zastrasza, ale dlatego, że taka jest nasza rola – mówił Krzysztof Wnęk.
Głos w dyskusji - oprócz radnych i burmistrza - zabrali także pracownicy urzędu, w tym sekretarz gminy Andrzej Bielski, radczyni Elżbieta Janus-Burak, a także asystentka burmistrza Marta Wilczyńska. Zwrócili się oni z prośbą o powściągliwość w osądach. Asystentka dodała także, że poza sesją wszyscy radni żyją raczej w przyjaznej atmosferze i współpracują z urzędnikami, w związku z czym kłótnie podczas obrad wydają się być jedynie pretekstem do pokazania się publicznie. Zwróciła także uwagę na to, że radny Wnęk wytknął, że jej obowiązki powielane są z obowiązkami pracowników działu promocji, co w jej opinii jest nieprawdą.
Końca wymiany zdań nie było widać. Burmistrz kilkukrotnie wracał do tego, jak było dawniej, gdy sam zasiadał w ławie radnych i był ignorowany. Na zarzuty o zbyt wysokie pobory i zatrudnienie dodatkowych osób odparł, że poprzedni włodarz także miał zastępców, dodatkowo pobierał maksymalne wynagrodzenie. Zwrócił uwagę na fakt, że Krzysztof Wnęk uparcie zwraca się do przewodniczącego rady per. prowadzący, czym okazuje brak szacunku. - Tracimy czas na to, co nie powinno się dziać na tej sali obrad. Po dłuższej wymianie zdań złapał się za głowę i powiedział: paranoja, co się tutaj dzieje?
Dyskusję ostatecznie zakończył wiceprzewodniczący rady Jerzy Kryciński: - Przepraszam za żenującą dyskusję. Wcześniej nigdy tego nie było. Idźmy w dialog. Zapominamy, że mamy ludziom służyć, a co robimy? Kłócimy się.
Negatywne emocje nie ustępowały aż do końca obrad. Odczuł to między innymi kierownik działu inwestycji Jarosław Senator, który kilkukrotnie został pouczony przez burmistrza w zakresie realizacji obowiązków i obsługi petentów.
Po kilku godzinach sesję zakończono. Jakie będą dalsze kroki radnych i burmistrza? O tym informować będziemy na łamach naszego tytułu prasowego.
akme
REKLAMA
REKLAMA