POWIAT ŚREDZKI
Echo Średzkie

Jak było na Ekstremalnej Drodze Krzyżowej?

Ekstremalna Droga Krzyżowa w Miękini fot.: EM

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

W piątkowy wieczór było zimno i wietrznie. Nie zraziło to jednak ludzi do uczestnictwa w drodze krzyżowej liczącej około 20 km. Ilu było chętnych i jak im poszło?

18 marca w Miękini i Środzie Śląskiej odbyły się drogi krzyżowe. To, co wyróżnia je od innych, to długość trasy do pokonania. W obu przypadkach mówimy o około 20. km drogi. Zacznijmy od Miękini.

Po mszy świętej ok godz. 21, wierni zebrali się przed kościołem. Było ich znacznie więcej, aniżeli w Środzie Śląskej. Ponad 90 osób wzięło udział w drodze krzyżowej, która liczyła 18 km. Wszyscy przygotowani byli bardzo dobrze. Wygodne buty na długie wędrówki, ciepłe ubrania. Każdy z uczestników mógł zostawić swój plecak z prowiantem w busie, który jechał przez cały czas za wiernymi. Było to duże udogodnienie od organizatorów dla uczestników drogi. O bezpieczeństwo ludzi dbała straż leśna, która jechała za kolumną.

- Jest zimno jednak my już chcemy iść. Pierwszy raz biorę udział w tego typu modlitwie ale już wiem, że napewo to powtórzę. To jest niesamowite przeżycie - powiedział nam jeden z uczestników modlitwy. Wierni wrócili do kościoła o godz. 3 nad ranem. Zmęczeni i zmarznięci, ale cali i zdrowi.

A jak było w Środzie Ślaskiej?

Zapytaliśmy o to diakona Mikołaja Wyczałek: - Ostatecznie w Nocnej Drodze Krzyżowej uczestniczyło 26 osób w tym 3 księży. Myślę, że jak na pierwszy raz to bardzo dobry "wynik". Do przejścia mięliśmy 24 km. Droga była spokojna, nic się nadzwyczajnego nie działo. Wszyscy doszli cali, choć trochę obolali. Ruszyliśmy ostatecznie trochę później niż zakładaliśmy. O 21. rozpoczęliśmy mszę a po 22. wyruszyliśmy w drogę. Około godziny 4.30 nad ranem spotkaliśmy się pod Kościołem, na zakończeniu rozważań. 

Przez całą drogę wiernym towarzyszyła policja i straż miejska. - My oczywiście zawiadomiliśmy, że będzie taka Droga Krzyżowa, jednak nie chcieliśmy nikomu robić problemów z tej okazji, a policja i straż miejska były z nami całą drogę. To była taka cicha obecność, dla nas bardzo ważna - podsumował Mikołaj Wyczałek, salezjanin i organizator.

em

REKLAMA