W połowie lipca odbyła sie sesja rady powiatu poświęcona sytuacji średzkiego szpitala. o jej przebiegu rozmawiamy ze starostą powiatu, Sebastianem Burdzym.
Tuż po opublikowaniu informacji dotyczącej złożenia przez PCZ S.A. wniosku o ogłoszenie upadłości układowej sprawa średzkiego szpitala na nowo wróciła do tzw. obiegu. Na wniosek pięciu radnych powiatu zwołano specjalną sesję poświęconą w całości sprawie placówki. Podczas obrad pojawiły się głosy, że zarząd powinien zrezygnować.
Sebastian Burdzy: Dlaczego powinniśmy zrezygnować? Pracujemy, robimy wszystko, co w naszej mocy. Są pewne rzeczy, które są od nas niezależne. Hipokryzja niektórych sięga zenitu. Pięć lat temu zarząd powiatu, za zgodą radnych, podjął decyzję ryzykowną, ale na ten czas jedyną właściwą, która uratowała szpital i to na 5 lat. Ten okres szybko minął. Zrobię wszystko, aby funkcjonował kolejne 5. Czy tak będzie? Zobaczymy. Mam taką nadzieję. Jeśli ktoś jednak jest nakręcony i chce ubić na tym temacie polityczny interes, szczególnie przed kolejnymi wyborami, to między innymi w taki sposób będzie podgrzewał atmosferę.
Twierdzi Pan, że podjęta pięć lat temu decyzja była jedyną słuszną. Jednak podczas wspomnianej sesji burmistrz Środy Śląskiej Adam Ruciński powiedział, że sprzedaż szpitala nie była decyzją trafioną.
Sebastian Burdzy: Wystąpienie burmistrza podczas obrad było dosyć populistyczne. Ja też mogę przyjść na sesję rady miejskiej i zapytać, gdzie jest duży inwestor i dlaczego nie ma go w Środzie Śląskiej. Mówienie, że decyzja o sprzedaży szpitala była błędem, była nie na miejscu. Jeśli jednak ktoś chce zdobyć szybki poklask wśród ludzi, którzy są mocno zdenerwowani, a naprawdę są i mają do tego prawo, no to ten poklask w tym momencie otrzyma. Ale nie o to w tym wszystkim chodzi. Oczywiście będziemy rozmawiać, ale przypominam, że takie rozmowy z gminami były prowadzone w 2009 roku. Wtedy propozycja zarządu i moja nie spotkała się z zainteresowaniem. Uważano, że kwestia szpitala to problem starostwa i ostatecznie nie powołano spółki gmin i powiatu. Nie ukrywam, że byłem tym wystąpieniem zaskoczony. Burmistrz podkreślił, że z niepokojem patrzy na to, co będzie 1 stycznia. Ja też nie wiem co wtedy będzie się działo. Tak samo, jak nie mogłem przewidzieć Armagedonu, który miał miejsce niedawno na terenie powiatu średzkiego, kiedy to ludzie budzili się bez dachu nad głową. A pojawił się i musieliśmy sobie z tym poradzić.
Na zdarzenia losowe faktycznie nie mamy wpływu. Jednak już teraz wiadomo, że za pół roku może dojść do sytuacji, w której szpital przestanie w dotychczasowym kształcie funkcjonować. Czy jest zatem jakiś plan B?
Sebastian Burdzy: Nie będę wróżył z fusów, bo nie wiem na pewno co będzie po 1 stycznia. Plan B jest na pewno taki, że na drodze sądowej będziemy dochodzić realizacji zawartych w umowie z PCZ warunków. Mowa tu także o karach umownych i kwestiach dotyczących sprzedaży budynku, czyli nieruchomości przy Kolejowej 16. Póki co przyglądamy się, analizujemy. Informacja o czasowym wyłączeniu została już przez nas skonsumowana. Duży niepokój wywołał jednak komunikat dotyczący zgłoszenia wniosku o upadłość układową spółki PCZ S.A.. Co prawda szpital w Środzie Śląskiej jest odrębną spółką z o.o., odrębnym podmiotem, ale będziemy bacznie przyglądać się sytuacji. Mam nadzieję, że nie będzie to miało wpływu na średzką placówkę. Liczę też na to, że właściciel będzie po partnersku nas traktował i poinformuje nas o dalszych planach w sposób skonkretyzowany.
Można na to liczyć? Pomimo wielu zaproszeń przedstawiciele spółki jakby omijali Środę Śląską szerokim łukiem.
Sebastian Burdzy: Lakoniczne odpowiedzi na nasze pisma, monity oczywiście wpływały. Podziękowania za zaproszenia na sesje jedną czy drugą, a przede wszystkim zdanie, które przytaczałem podczas ostatniej sesji, że absolutnie nie ma mowy o likwidacji szpitala, że są to nieprawdziwe informacje medialne. Daje to nadzieję na dalszą, rozsądną współpracę.
Jaki jest zatem na tą chwilę stan faktyczny?
Sebastian Burdzy: Wiemy, że kontrakt został wypowiedziany z dniem 1 lipca. Mówimy o czasowym wyłączeniu szpitala na okres sześciu miesięcy. Prosiliśmy także sołtysów i poszczególne samorządy o przekazanie mieszkańcom informacji, gdzie w razie konieczności mieszkańcy powiatu mają się zgłosić – jeśli chodzi o kwestię szpitala, bo powtarzam: nocna i świąteczna pomoc jest, pogotowie ratunkowe w Środzie Śląskiej istnieje, funkcjonuje i wszystkie zadania wykonuje tak, jak powinno. Analizując tzw. migrację pacjentów Narodowy Fundusz Zdrowia rozdysponował niewykorzystaną część kontraktu ze średzkim szpitalem, lokując środki w tych placówkach, gdzie według statystyk trafiali do tej pory mieszkańcy powiatu.
Podczas sesji padło pytanie, na które ostatecznie nie usłyszeliśmy odpowiedzi. Chodzi o kwotę, jaką PCZ jest winien powiatowi.
Sebastian Burdzy: Umowa na sprzedaż obiektu została podpisana w grudniu 2012 roku. W 2013 miała wpłynąć pierwsza, największa transza za budynek, który został wyceniony przez rzeczoznawcę na kwotę 4,5 mln złotych. Umówiliśmy się na ilość i wysokość rat. Płatność dokonywana jest na koniec października każdego roku. W 2013 roku PCZ nie wpłacił całości raty potrącając połowę należności, dokładnie 860 tysięcy. Od dwóch lat prowadzimy sądowy spór w tym zakresie. W 2014 zapłacili normalnie 380 tysięcy. W 2015 w październiku też tak prawdopodobnie będzie. We wrześniu jest kolejne posiedzenie sądu gospodarczego. Pieniądze – te 860 tysięcy – są na koncie depozytowym, są więc zabezpieczone. Ja twierdzę, że racja jest po naszej stronie. PCZ twierdzi, że zobowiązania kupionej wówczas spółki medycznej z 2010 roku były wyższe niż wynikało z oświadczeń, czy ze stanu spółki na dzień 5 maja 2010 roku. My twierdzimy, że firma miała prawo badać stan spółki i z tego prawa skorzystała powołując swoich księgowych i rewidentów, zatem miała świadomość tego co kupuje i za ile. Dlatego uważamy, że argumenty PCZ są chybione, ale to rozstrzygnie sąd. Już było kilka rozpraw, tylko że poniektórzy radni – jako świadkowie w sprawie - świadomie uchylają się od zeznań.
Mówimy cały czas o budynku, czy umowie pomiędzy powiatem a PCZ, a co będzie z pracownikami, szczególnie tymi, którzy współpracowali ze spółką na tzw. umowach śmieciowych?
Sebastian Burdzy: Póki co są to pojedyncze osoby, które rejestrują się w urzędzie pracy. Gromadzimy te informacje. Na terenie Środy Śląskiej ofert pracy nie ma. Oferty pracy są, ale w placówkach wrocławskich, a zatem dochodzą tu kwestie dojazdu. To ludzie jednak decydują, czy skorzystają z takiej możliwości, czy nie. To, co można w tej chwili zaproponować, to spotkania z doradcą klienta, spotkania grupowe aktywizujące, możliwość przekwalifikowania, czy konsultacje z pracownikami urzędu pracy. Te działania dotyczą wszystkich bezrobotnych. Nie tylko tych zwolnionych ze szpitala. Te same rozwiązania były stosowane rok temu podczas zwolnień w Robenie.
Dziękuję za rozmowę
akme
REKLAMA
REKLAMA