Mieszkańcy Mrozowa boją się motocyklistów, którzy pędzą po lesie swoimi maszynami. Teren patroluje policja ze strażnikami leśnymi, ale tylko 2 razy w miesiącu.
Problem dotyczy lasu Mokrzańskiego i terenu Nadleśnictwa Miękinia w pobliżu Mrozowa i Miękini. Mieszkańcy skarżą się, że motocykliści pojawiają się regularnie co weekend. W okolicach Mrozowa ludzie boją się wychodzić do lasu na spacer lub pojeździć rowererem. Dukty leśne są mocno rozjeżdżane. Miłośnicy crossu testują tam prędkość swoich maszyn.
- Zadzwoniłem na policję do Środy Śląskiej i do leśniczego z Mrozowa. Powiedziałem, o której godzinie i którędy crossowcy wjechali do lasu. Czekałem, ale doczekałem się tylko totalnego braku reakcji. Po 45 minutach ludzie na motorach wracali ulicą Morelową. Próbowałem do nich podbiec, ale zdążyłem tylko pogrozić ręką. Jak to zobaczyli, zaczęli jeszcze bardziej za złość gazować motorami i pokazali „odwrócony palec” – opowiada Wojciech Nowek, jeden z mieszkańców.
W Nadleśnictwie Miękinia dowiedzieliśmy się, że w weekendy lasy patroluje straż leśna. Od pewnego czasu organizowane są również wspólne patrole policji i strażników.
- Policja nie kontroluje duktów i ścieżek. Nas interesują wyłącznie drogi publiczne. Wspólne patrole ze strażą organizowane są dwa razy w miesiącu – tłumaczy Marta Stefanowska z biura prasowego policji w Środzie Śląskiej.
Zdaniem leśniczego Roberta Figasa zatrzymanie crossowców nie jest sprawą łatwą. Pracownicy lasów nie mają uprawnień do zatrzymywania motocyklistów. Może to zrobić wyłącznie policja lub straż leśna. Przy wjazdach do lasów stoją znaki zakazujące ruch, ale crossowcy mają to za nic.
- Są kamery, ale motocykliści często zasłaniają numery maszyn. Dawniej ich przyłapano, ale była to wspólna akcja policji i strażników – mówi Robert Figas.
W przeszłości zdarzyło się już, że strażnik leśny chcąc zatrzymać motocyklistę zajechał mu autem drogę. Crossowiec przewrócił się i doznał lekkich obrażeń. Sprawa trafiła do sądu. Sędzia uznała jednak, że winny jest strażnik, bo nie powinien zajeżdżać motocykliście drogi. Ukarano więc strażnika.
- Nie jest łatwo zatrzymać kogoś, kto pędzi motorem. Nie są to przestępcy, aby rzucać im pod koła kolczatkę. Przypominam, że jazda po duktach jest wykroczeniem – dodaje leśniczy z Mrozowa.
Niedawno straż leśna zatrzymała w lesie w okolicach Szklarskiej Poręby 6 miłośników crossu. Każdy został ukarany mandatem w wysokości tysiąca zł. Akcja „Cross” obejmowała zasięgiem tereny nadleśnictwa Szklarska Poręba i Śnieżka.
Jacek Bomerbach
REKLAMA
REKLAMA