Ze stanowiskiem prezesa średzkiego OSiRu pożegnał się Mariusz Kozak. Były szef spółki nie pogodził się jednak z decyzją zarządu. W czwartek musiała interweniować policja.
Jak poinformowali nas mieszkańcy - były prezes co kilka dni odwiedza dawne miejsce pracy i wszczyna awantury. W obecności klientów wydaje polecenia pracownikom i obecnemu prezesowi OSIR-u. W czwartek interweniowała policja.
- W czwartek około godziny 8 rano przyszedł na basen w obecności dwóch podejrzanie wyglądających mężczyzn. Dziwnie się zachowywał. Nie chciał opuścić obiektu twierdząc, że ma jeszcze jakieś sprawy do załatwienia – relacjonuje Arkadiusz Gubała, obecny szef OSIR-u.
Na miejsce wezwano straż miejską. Po pewnym czasie Mariusz Kozak sam opuścił pływalnię. Około godziny 12 pojawił się w hali sportowej przy ulicy 1 Maja. Po otwarciu pomieszczenia stwierdził, że nie ma komputera. Na miejsce wezwał policjantów i oświadczył, że został okradziony.
- Oczywiście nie było żadnej kradzieży. Wcześniej rzeczy prezesa spakowano i wysłano do domu. Nic nie zginęło – dodaje Arkadiusz Gubała.
Były prezes nie dawał jednak za wygraną. Nie chciał dobrowolnie opuścić pomieszczeń. Oprócz policji wezwano też funkcjonariuszy straży miejskiej. Po dłuższych pertraktacjach Kozak w towarzystwie kolegów opuścił budynek.
bom
REKLAMA
REKLAMA