13 sierpnia 2010 roku ulice centrum Kłodzka opanowały duchy morderców żyjących tu setki lat temu. Godzinnemu spacerowi z fabułą towarzyszyły postaci Śmierci, Pożaru oraz Zarazy.
Nocne zwiedzanie miasta z fabułą rozpoczęło się w Muzeum Ziemi Kłodzkiej, które było organizatorem wydarzenia. Zgromadzona licznie na dziedzińcu Muzeum publiczność została poprowadzona przez przewodniczkę w stroju średniowiecznej mieszczki w kierunku kościoła, gdzie wrota otworzył im pielgrzym z pocz. XVII w, niejaki Adam Markowski, znany z kłodzkich przekazów źródłowych. W rolę pielgrzyma wcieliła się Joanna Jakubowicz, historyk sztuki w Muzeum Ziemi Kłodzkiej. W zaciemnionym kościele zgromadzeni widzowie wysłuchali antyfony Salve Regina i tekstu wizji arcybiskupa Arnošta z Pardubic oraz poznała losy najważniejszych postaci związanych z kościołem parafialnym pw. NMP w Kłodzku i tu pochowanych m.in. księdza Andreasa Faulhabera (zm. 1757) , księcia Jana III Ziębickiego (zm. 1428), księcia Henryka Starszego z Podiebradów (zm. 1498) i jego żony Urszuli.
Dalszą ścieżkę zwiedzania miasta poprowadziła p. Joanna Michalak-Stoklasek - historyk sztuki i przewodniczka, ucharakteryzowana na mieszczkę kłodzką. W kilku kolejnych punktach miasta opowiedziała o historii miasta oraz przede wszystkim o mrocznych tajemnicach - zdrajcach i mordercach, którzy żyli tu w dawnych czasach.
Na kłodzkim rynku publiczność spotkała na swej drodze zbrodniarzy oczekujących na wyrok: rycerza Hansa von Wiesenburga, ściętego w 1463 r., młynarza straconego w 1525 r., Caspara Hofmanna straconego poprzez wzbicie na pal w 1568 r. oraz mieszczanina Heinricha Waltera ściętego w 1708 r. W międzyczasie duch słynnej kłodzkiej XIX-wiecznej trucicielki Charlotty Ursini częstował przechodniów zatrutym arszenikiem winem. Jednym z ostatnich punktów, w którym zatrzymał się pochód, był zabytkowy most gotycki. Tam przewodniczka opowiedziała o kamiennych rzeźbach znajdujących się na moście. Na przedostatnim postoju uczestnicy zwiedzania spotkali się z katem. Wedle przekazów historycznych w 1428 roku uśmiercił on 40 schwytanych spiskowców, zwolenników Jana Husa.
Ostatnim elementem zwiedzania było spotkanie z kłodzkimi franciszkanami, którzy przygotowali dla uczestników wydarzenia pyszne kłodzkie precle, nawiązujące do dekoracji najstarszego zachowanego portalu domu mieszczańskiego w Kłodzku. Tym akcentem zakończyło się pierwsze nocne zwiedzanie miasta.
"Pomysł nocnego zwiedzania miasta, poprowadzonego na wzór Nocy Muzeów, zasugerował nam Burmistrz Miasta Kłodzka. Dzięki kreatywności muzealników i osób zaprzyjaźnionych muzeum, w tym pracowników Wydziału Rozwoju Miasta kłodzkiego magistratu udało się to wydarzenie zorganizować z tak dużym rozmachem. Wszystkim działaniom towarzyszyły działania aktorskie w wykonaniu Teatru Gry i Ludzie z Katowic. W nocnym zwiedzaniu uczestniczyli również wolontariusze i członkowie polskich i czeskich bractw rycerskich. Równolegle zrealizowane zostały zdjęcia do filmu pt. "Kłodzko w średniowieczu", który został dofinansowany w ramach zadania "Transgraniczne inicjatywy mieszkańców jako efekt 15-lecia współpracy miast Kłodzko-Nachod" - mówi Barbara Frydrych, dyrektor kłodzkiego Muzeum.
Joanna Stoklasek-Michalak, jedna z moderatorek zwiedzania dodaje: "Przebieg działań jest wynikiem burzy mózgów"3-osobowej grupy, , w skład której weszły: dyrektor muzeum- Basia Frydrych, Asia Jakubowicz oraz ja. Nie było to łatwe zadanie. W nocy w Kłodzku panuje niesamowita atmosfera, poza tym miasto ma wiele tajemnic. Turyści, podczas tradycyjnego zwiedzania miasta dowiadują się, że kłodzki most jest gotycki, najstarszy w Polsce, że figury są barokowe i to wszystko przyjmują w taki oczywisty sposób. A my chciałyśmy te wszystkie zabytki pokazać w konwencji nieco odmiennej. Przedstawić genezę ich powstania, pokazać tło historyczne i przede wszystkim zainteresować historią miasta, która jest bardzo barwna, ale i mroczna. Budynki tego miasta były świadkami wielu traumatycznych wydarzeń - zdarzały się tu gwałty, morderstwa, zarazy i pożogi. Była wielka powódź, a nawet trąba powietrzna, więc miasto ciągle się borykało z wieloma trudnościami. Osobiście zainspirowało mnie to, że po każdym takim zdarzeniu miasto podnosiło się. Historie postaci, które zaprezentowaliśmy, zdarzyły się naprawdę; istnieją na ten temat przekazy źródłowe."
Wielu z uczestników spaceru było zaskoczonych rozmachem, z jakim został on przygotowany. Na każdym kroku można było spotkać coraz to nowe postaci, w które wcielali się aktorzy, szczudlarze i statyści.
"Pracownicy muzeum byli odpowiedzialni za scenariusz, scenografię oraz odtworzenie części ról. Bardzo nam pomógł Teatr "Gry i Ludzie" z Katowic. Pomogły nam też bractwa rycerskie z Kłodzka i Nachodu oraz wolontariusze." - komentuje pani Joanna. "To pierwszy taka akcja w Kłodzku. Była ogromna frekwencja. Nie spodziewaliśmy się tylu uczestników" - dodaje.
Czy za rok znów ruszymy ulicami Kłodzka? Czas pokaże. Miejmy nadzieję, że tego typu inicjatywy wejdą na stałe do programu Dni Twierdzy Kłodzkiej.
leoni / inf. Barbara Frydrych
REKLAMA
REKLAMA