Czy straż pożarna ze Środy Śląskiej nie przyjęła zgłoszenia do niewielkiego pożaru w Przedmościu? Sprawę bada komendant.
Interwencję na sesji zgłosił Jerzy Fink. Radny tłumaczył, że dyżurna w straży nie przyjęła zgłoszenie do niewielkiego pożaru.
- Płonęło ognisko o wymiarach dwa na dwa metry. Kobieta odpowiedziała, że do takiego ogniska straży nie przyśle. Zaledwie pięć metrów dalej znajdowała się 50-hektarowa plantacja owsa. Groził poważny pożar – opowiada Jerzy Fink.
Radny zadzwonił pod numer alarmowy 112. Dyżurny w centrum powiadamiania kryzysowego poinformował go, że nie ma wpływu na decyzję straży. Później radny zatelefonował na policję. Funkcjonariusze zawiadomili straż miejską.
- Zadzwonił do mnie strażnik miejski z zapytaniem, czy pożar jest nadal. Poinformowałem go, że jeszcze się dymi. Zakończyło się na tym, że nikt nie przyjechał. Moja interwencja była po to, aby nie dopuścić do wielkiego pożaru – dodaje Jerzy Fink.
Wcześniej w Przedmościu doszło już do dwóch poważnych pożarów plantacji. Do akcji włączono samoloty i helikoptery. Co na to straż pożarna?
- Wszystkie zgłoszenie telefoniczne są nagrywane. Sprawę bada komendant, który w najbliższym czasie ma wydać stosowną odpowiedź – zapowiada Dariusz Domaradzki z Państwowej Straży Pożarnej w Środzie Śląskiej.
bom
REKLAMA
REKLAMA