POWIAT ŚREDZKI
Echo Średzkie

Wybuch gazu w symbolicznym dniu [reportaż]

Zniszczenia po wybuchu fot.: lokatorzy

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

8 lat temu w Dniu Wszystkich Świętych w budynku przy ulicy Waryńskiego wybuchł gaz. Eksplozja naruszyła konstrukcję domu.

Do tragedii doprowadził student, który celowo odkręcił kurki kuchenki. O godzinie 19.15 w mieszkaniu na pierwszym piętrze zadzwonił telefon. Iskra z aparatu spowodowała wybuch gazu. Podmuch powalił ściany i naruszył konstrukcję budynku. Student znajdujący się w środku wyszedł bez szwanku. Eksplozja była tak silna, że popękały ściany sąsiednich mieszkań. Podmuch wyrwał plastikowe okno z framugą i rzucił je do ogródka oddalonego o jakieś 50 metrów.

- Chwilę później weszłam do bramy, gdzie nastąpił wybuch. Zobaczyłam wyrwane z framug drzwi. W szoku krzyczała wnuczka sąsiada – relacjonowała kilka dni po zdarzeniu Teresa Ochmann, która jako pierwsza pobiegła ratować ludzi.

Po chwili z mieszkania, gdzie nastąpił wybuch wyszedł obsypany tynkiem młody mężczyzna. Na pytanie czy nie wie, co się stało odpowiedział. - To gaz! I wyszedł przed budynek.

- W pierwszej chwili pomyślałam, że eksplodował transformator. Kiedyś nastąpiła na ulicy awaria urządzenia. Wtedy huk był podobny. Dopiero, kiedy zobaczyłam szkody, już wiedziałam, że to nie przetwornik eksplodował - opowiada Janina Pawlicka, jedna z lokatorek.

Po chwili na miejscu byli strażacy, policja i służby ratunkowe. Na ulicy odcięto dopływ gazu i prądu. Istniała obawa, że popękane budynki mogą w każdej chwili runąć, dlatego wszystkich ewakuowano. Mieszkańcom kazano zabrać z domów jedynie najważniejsze rzeczy, ale w takiej chwili trudno określić, jakie to rzeczy. Jedna z kobiet w szoku zabrała tylko szczoteczkę do zębów, ktoś inny bezskutecznie poszukiwał kota. Zwierzę samo odnalazło się po trzech dniach. Z relacji świadków wynika, że nie zawiodła sąsiedzka pomoc. Ludzie, którzy nie mogli wrócić po rzeczy inni lokatorzy zapraszali do domów, częstowali herbatą, kanapkami. Poszkodowanym przynoszono ciepłe ubrania i koce. Pomoc zapewnił im również zarządca budynku. Po pewnym czasie znalazł się student wynajmujący mieszkanie. Dziś wiadomo, że to on odkręcił kurki, bo chciał popełnić samobójstwo.

- Chwilę po wybuchu istniało podejrzenie, że eksplozję spowodowały materiały wybuchowe - ujawnia jeden z policjantów.

Takie wnioski nasunęły się, gdyż najczęściej po wybuchu gazu następuje pożar. W budynku nie zauważono jednak dymu, zapachu spalenizny czy płomieni. Jak tłumaczy jeden z chemików, wybuch mógł nastąpić jeszcze w momencie, kiedy stężenie gazu w pomieszczeniu nie było wysokie.

- Podmuch wyrządził potężne szkody, ale nikogo nie zabił. Prędkość detonacji metanu wynosi 1802 metrów na sekundę. Powszechnie stosowane materiały wybuchowe są o wiele silniejsze - informuje Marek Woliński, kierownik Zakładu Zagrożeń Obiektów Szkoły Głównej Pożarniczej w Warszawie.

Jacek Bomersbach

REKLAMA


REKLAMA