Mieszkańcy Pietrzykowic niedaleko Kątów Wrocławskich mają dosyć remontu drogi wojewódzkiej, która przebiega przez miejscowość. Narzekają na hałas i drgania. Już wiadomo, że wykonawca zostanie ukarany za opóźnienie prac.
Remont nawierzchni rozpoczął się w lipcu. Po czterech miesiącach końca prac nie widać. Ruch jest spory. Codziennie przez Pietrzykowice przejeżdżają ciężarówki z LG i z autostrady. Zniszczone są chodniki i studzienki kanalizacyjne. Według mieszkańców większość kierowców robi sobie skróty, aby nie płacić za autostradę.
- Sporym kłopotem dla kierowców jest wahadłowa sygnalizacja świetlna. Zainstalowano ją na skrzyżowaniu Wrocław – Kąty Wrocławskie. Tymczasem ludzie jadący od strony Smolca mają problem z włączeniem się do ruchu – tłumaczy Kazimierz Matkowski, który mieszka najbliżej skrzyżowania.
Kilka dni temu jedna z ciężarówek strąciła lustro. Tydzień temu tir zniszczył chodnik. Mieszkańcy mają już dość kilkumiesięcznego remontu.
- Od 4 miesięcy nie otworzyłem w domu okna. Hałas jest okropny. W ustach czuć kurz. Kiedy się to skończy? – pytają Marta Smoter i Kazimierz Demczyszak z Pietrzykowic.
Inwestorem remontu drogi jest Dolnośląska Służba Dróg i Kolei (DSDiK) we Wrocławiu. Za prace na tym odcinku odpowiada firma Bisek Asfalt, która 1 października miała zakończyć remont. Niestety okazało się, że grunt nie jest wystarczająco ustabilizowany, aby położyć asfalt. Z tego powodu DSDiK przesunęła termin zakończenia prac do 21 października.
- Według naszej oceny wykonawca wykazał się niskim brakiem zaangażowania. Zakończenie prac zostanie przesunięte o jakieś 2-3 tygodnie. Od każdego dnia opóźnienia naliczane będą kary dla wykonawcy. Teraz wszystkim pracom przygląda się inspektor nadzoru budowlanego – mówi Krzysztof Kiniorski, rzecznik DSDiK.
Kilka dni temu wykonawca, aby przyśpieszyć prace, odpalił sprzęt o godzinie 4 rano. Mieszkańcy wezwali policję, że zakłócana jest cisza nocna. Robotnicy musieli wyłączyć koparki.
Jacek Bomersbach
REKLAMA
REKLAMA