Grupa Echoe z Wrocławia czerpie inspiracje z wielu styli muzycznych. Często z własnej kieszeni opłacają wyjazdy na koncerty w innych miastach. Twierdzą, że fajnie jest zagrać dla kogoś pierwszy raz. Niedawno zagrali w klubie Łykend.
Grupa istnieje od 2008 roku. Nazwa powstała od fascynacji Pink Floydami z okresu wydania utworu Echoes (początek lat 70). Muzycy nie wzorują się jednak na „floydach”, ale czerpią inspiracje z wielu zespołów.
- Dlaczego śpiewacie po angielsku?
Michał Szablowski (gitara, wokal): Wychowałem się na muzyce zagranicznej i czuję się komfortowo śpiewając po angielsku. Podoba mi się brzmienie tego języka, łatwość pisania i jego melodyjność.
- Łatwiej się przebić? Wiadomo, że w Szwecji większość zespołów używa angielskiego. Jak u nas do tego podchodzą?
Michał Szablowski: Na początku była ściana. Ludzie pytali, czemu nie śpiewacie w rodzimym języku. Zostaliśmy jednak przy tym i nie żałujemy.
Tomek Herbut (basista): To również zaleta, która otwiera drzwi do promowania się za granicą. W Polsce jest kilka zespołów, które śpiewają po angielsku. To język uniwersalny, a my nie ograniczamy się wyłącznie dla polskiej publiczności.
- Skąd jesteście?
Michał Szablowski: Pracujemy i studiujemy we Wrocławiu. Jednak większość z nas urodziła się poza stolicą Dolnego Śląska.
- Podoba się wam Wrocław?
Tomek Herbut: Niedawno na facebooku widziałem listę zespołów aktywnie działających w mieście. Jest ich ok. 50. Moim zdaniem to rzeczywiście dużo. Jest też sporo klubów, w których znajduje się scena. Fajnie, że istnieją, bo każdy może się zaprezentować.
- Z jakimi problemami spotykają się najczęściej młode zespoły?
Michał Szablowski: Aby istnieć musimy sporo dokładać do zespołu. Czasami problem jest podczas załatwiania koncertu w obcym mieście. Nieraz potrzebne są znajomości i protekcja. Każdy klub podchodzi do koncertów ekonomicznie, to utrudnia granie. My często na koncertach wychodzimy „w plecy”, a z drugiej strony to piękne uczucie zagrać dla ludzi po raz pierwszy.
- Podoba się wam Pink Floyd?
Tomek Herbut: Podoba, ale wzorujemy się na wielu nurtach. Nie ma zespołu, który podoba się nam wszystkim.
Aleks Kowalczuk (gitara): Fascynuje nas muzyka i to normalne, że jest ona inspiracją.
- Gracie rock progresywny. Jak najprościej można wytłumaczyć, co to jest?
Aleks Kowalczuk: To rock, który wyłamuje się z poza wykutych żelaznych zasad. To muzyka kombinowana, ale również piękna i niepowtarzalna. Rock jest oczywiście dominujący, ale z domieszką innych styli np. punk, jazz, czy metal.
Jacek Bomersbach
REKLAMA
REKLAMA