Od lat nieczynną papiernię w Malczycach odwiedzają badacze podziemi, fotograficy i badacze historii. Na internetowych forach eksploratorzy wymieniają się informacjami o dawnych zakładach pracy i organizują wycieczki.
Zakład Schlesische Celuloze und Papierfabricken K.G. Ewald Schoeller Werk in Maltach wybudowano w 1911. Produkowano w nim celulozę siarczynową do produkcji papieru. Po wojnie w latach siedemdziesiątych półprodukt w belach wysyłano do Krapkowic na Opolszczyźnie. Ubocznymi produktami celulozy był metanol (spirytus drzewny) i garbniki. Inne zakłady produkująca w PRL celulozę miały dużo lepiej z powodu kontraktów podpisanych z Ministerstwem Obrony Narodowej (MON). Niestety Malczyce MON nie wziął pod uwagę.
Oprócz papieru z celulozy produkuje się nitrocelulozę, która jest głównym składnikiem prochu bezdymnego. Za komuny produkcja amunicji i prochu na eksport napędzała przemysł obronny. W 1950 roku w zakładzie pracowało ponad 300 osób. W 1961 roku odnotowano pierwszą groźną awarię przemysłową. W magazynie chloru nastąpiło rozstszelnienie zbiornika. Istniało zagrożenie dla Malczyc. Awarię opanowała ekipa ratowników z Zakładów Chemicznych Rokita w Brzegu Dolnym, gdzie produkuje się chlor.
- Pamiętam wypadek, który wydarzył się w latach 70. Na wydziale odwadniarek dwóch pracowników poparzonych zostało wrzątkiem wody wymieszanej m.in. z siarką i wapnem. Jeden z nich zmarł, drugiego uratowano – wspominała Krystyna Brzezińska, która pracowała w fabryce. Na terenie zakładu znajdowała się bocznica kolejowa, potężne hale, turbiny i kotły wysokoprężne.
Zakład w Malczycach nie przetrwał transformacji systemu. Nieoficjalnie mówiło się, że Krapkowice zaczęły same produkować celulozę.
Obecnie hale odwiedzają osoby zajmujące się eksploracją zlikwidowanych fabryk. Na blogach i forach internetowych można znaleźć setki zdjęć starej papierni.
- To ciekawe miejsce, dlatego zorganizowaliśmy tu sesję zdjęciową – mówią młodzi ludzie, których spotkaliśmy w jednej z hal.
Do Malczyc przyjeżdżają również miłośnicy strzelania z paintballa, którzy w ruinach organizują zawody. Sesje fotograficzne z pewnością nie odbędą się w cukrowni Małoszyn, którą w całości wyburzono.
Pierwsze wzmianki o zakładzie pochodzą z 1802 roku. Cukrownia przetrwała zabory, blokady Napoleona i niemiecką okupację. W czasach PRL została zmodernizowana. Zainstalowano w niej nowoczesne urządzenia m.in. nowe wirówki, piec wapienny, saturatory i chłodnię wentylatorową. Podczas kampanii zakład zatrudniał ok. 700 osób. Na jego terenie działał sklep, magazyny, bocznica kolejowa. W latach osiemdziesiątych było ogromne zapotrzebowanie na pracowników. Przywożono ich nawet ze Śląska
W 1996 roku kupnem zakładu zainteresowali się partnerzy zagraniczni. Ostatecznie cukrownię sprzedano niemieckiej spółce, co w rezultacie stało się gwoździem do trumny zakładu.
Jacek Bomersbach
REKLAMA
REKLAMA