Aż trzech graczy Śląska Wrocław nabawiło się urazów podczas piątkowego meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Najdłuższa przerwa w treningach czeka Argentyńczyka Cristiana Diaza, który naciągnął mięsień przywodziciela.
Po pierwszym oficjalnym meczu z nowym trenerem, Stanislavem Levym, piłkarze Śląska wrócili ze stolicy Podbeskidzia do Wrocławia w niezbyt dobrych humorach. Po pierwsze – zamiast trzech punktów przywiózł tylko jeden, bo spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Po drugie – kontuzje w tym meczu odniosło aż trzech wrocławskich zawodników.
Już w szóstej minucie boisko na noszach opuścił Argentyńczyk Cristian Diaz, który z powodu bólu w udzie nie był w stanie kontynuować gry. Badania przeprowadzone we Wrocławiu wykazały, że napastnik mistrza Polski ma naciągnięty mięsień przywodziciela.
- Ciężko określić, ile potrwa przerwa Diaza w treningach, bo każdy tego typu uraz goi się w różnym tempie. Na razie zawodnik będzie przechodzić zabiegi, które pozwolą mu szybciej wrócić do zdrowia – mówi doktor Wojciech Sznajder, klubowy lekarz Śląska Wrocław.
Do końca meczu nie dotrwał także Dalibor Stevanović, który po starciu z Fabianem Pawelą lekko podkręcił staw skokowy i w najbliższych dniach również nie pojawi się na treningach.
Najmniej groźnie wygląda uraz Rafała Grodzickiego, który po ostrym wejściu jednego z zawodników Podbeskidzia miał rozciętą skórę na łydce. Ponieważ w miejscu uderzenia powstał spory krwiak, lekarze zastosowali pijawki. Zawodnik powinien wrócić do treningów już we wtorek.
Sylwia Stwora/Express-Miejski.pl
REKLAMA
REKLAMA