W wieży kościoła ewangelickiego na Sępolnie jest stacja bazowa telefonii komórkowej. W wieży przy Wiwulskiego zbudowano ekskluzywne apartamenty. Mechanizmy starych zegarów znajdują się w obiektach na Stadionie Olimpijskim i wieży kościoła św. Rodziny przy Monte Cassino.
Wieża na Wiwulskiego ma 91 lat. Obiekt pełnił funkcję wyrównawczą ciśnienia wody. Tuż obok znajdował się browar, w którym po wojnie rozpoczęto produkcję piwa i wina. W latach sześćdziesiątych rozlewnię przemianowano na Zakłady Przemysłu Owocowo-Warzywnego. W latach 2002-2004 zaczęto tam budować nowe osiedle.
- Podczas wyburzania zakładów winiarskich mury kamienicy przy ulicy Rzeźbiarskiej zaczęły pękać. Mieszkało w niej 8 rodzin. Ekipy budowlane założyły plomby wzmacniające, ale ostatecznie po kilku latach kamienica przestała istnieć – opowiada Marta Zalewska, jedna z lokatorek.
Ostatecznie z Wiwulskiego mieszkańców wysiedlono, a kamienicę wyburzono. Rozpoczęto renowację zabytkowej wieży. Są w niej przestronne, kilkukondygnacyjne apartamenty.
- Wieża ma ponad 20 metrów wysokości. Są w niej tylko dwa apartamenty – informuje Zdzisław Skwara, kierownik budowy.
W 2005 roku do wieży ciśnień weszliśmy bez problemów. W środku znajdowały się zardzewiałe metalowe schody. Na dachu istniejących jeszcze magazynów zakładów winiarskich znaleźliśmy różne chemikalia m.in. 2 kg sproszkowanej siarki.
Stacja bazowa telefonii komórkowej
Kolejnym obiektem, który odwiedziliśmy to wieża kościoła przy ul. ks. Brzóski na Sępolnie. W listopadzie obiekt będzie miał 80 lat. Przed wojną był to Kościół Pamiątkowy Karola Gustawa Adolfa. Jego budowę rozpoczęto w 1932 roku.
- Do 1948 roku był tu kościół ewangelicki. Później obiekt przejęło Państwo i urządziło w nim kino Światowid. Wieża zawsze była płasko zakończona. Na górze znajdował się 5-metrowej wielkości krzyż ze stali szlachetnej, który świecił w słońcu – opowiada ksiądz Dawid Mendrok. W dzwonnicy na górze znajdowały się trzy dzwony, które po wojnie przetopiono.
- Podczas rewolucji na Węgrzech w 1956 roku wszyscy trzymali kciuki i starali się wspomóc Węgrów. Piątego listopada na wieży zawiesiliśmy flagi w dowód solidarności – opowiada Janusz Wit, uczestnik wydarzeń. Flagi wisiały przez kilka dni, później zdjęła je bezpieka.
W 1992 świątynię zwrócono ewangelikom. Kilka lat później duchowni wielokrotnie występowali do władz miasta o odbudowę wieży. Przygotowano plany przywrócenia dawnego wyglądu. Jednak wszystkie wnioski zostały odrzucone. Obecnie w wieży znajduje się stacja bazowa telefonii komórkowej i gniazda gołębi. Z góry widać całą panoramę osiedla.
- Obecnie obiekt wynajmują Nowi Chrześcijanie. Na mszach słychać ładne śpiewy, jakby baptystów – mówi jeden z mieszkańców.
Amunicja fosforowa na Stadionie Olimpijskim
Najmniej wiadomo o wieży na Stadionie Olimpijskim. Wejście na górę jest zamknięte. Nie działa też zegar. Krąży wiele mitów o obiekcie. Podczas prac ziemnych obok wieży znajdowano wiele niewybuchów produkcji radzieckiej.
- Znajdowaliśmy tam dziwną amunicję zapalającą, która leżała w skrzyniach. W okolicy płyty głównej boiska było wiele niewybuchów – opowiada Przemysław Parol, dowódca patrolu rozminowania.
Nieoficjalnie mówiono, że na terenie obiektu znajdują się tajemnicze podziemia, które mogły służyć hitlerowcom do produkcji lub magazynowania broni. Świadkowie opowiadali, że pod płytą są potężne pomieszczenie połączone korytarzami. Jednak nikt ostatecznie tego nie potwierdził. Jedno z wejść miało znajdować się pod wieżą, drugie w okolicach parku Szczytnickiego. W 1998 roku poszukiwacze skarbów rozkuli podłogę w celu znalezienia szybu windowego. Jednak pomiary wykluczyły jego istnienie. Żadne badania nie potwierdziły też „rewelacji” poszukiwaczy skarbów, że pod stadionem znajdują się komnaty. Wiadomo, że podczas oblężenia stadion był silnie strzeżonym miejscem.
Kolejnym przykładem jest kościół św. Rodziny przy Monte Cassino. Niestety na górę wchodzić nie można, bo obiekt nie jest przystosowany do zwiedzania. Nie ma też platformy widokowej.
- W dzwonnicy znajduje się jeden spiżowy dzwon. Kolejne trzy podczas wojny nocą wywieziono i przeznaczono na potrzeby niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Niestety obiektu nie da się przebudować i udostępnić do zwiedzania – tłumaczy proboszcz Janusz Prejzner.
Jacek Bomersbach
REKLAMA
REKLAMA