Tramwaj przybrany flagami z falangami, krzyżami celtyckimi i transparentami Narodowego Odrodzenia Polski wyjechał w niedzielne popołudnie z zajezdni przy ulicy Kamiennej. A wszystko to przez lukę w systemie wynajmu MPK.
„Tramwaj zwany nacjonalizmem” krążył wczoraj w okolicach dworca PKP i PKS, następnie skierował się na plac Dominikański, Kazimierza Wielkiego, pl. Jana Pawła II, a potem Podwalem i ulicą Piłsudskiego zjechał z powrotem do zajezdni przy ulicy Kamiennej.
Podróżnymi były osoby z Narodowego Odrodzenia Polski, które za pomocą megafonów wykrzykiwały radosne, narodowo-radykalne hasła, a „znany głos lektora telewizyjnego wieścił przechodniom zalety narodowej rewolucji, konieczność walki z systemem demoliberalnym oraz wyjaśniał prosty fakt, iż każdy kto nie jest z nami – ten jest przeciwko Polsce”.
Narodowcy wynajęli tramwaj zgodnie z regułami MPK, czyli dostarczyli skan dowodu osobistego, trasę przejazdu i uiścili odpowiednią opłatę. „Ale” polega tu na tym, że MPK nie wiedziało, w czyje ręce tak naprawdę oddaje swój pojazd.
- Wynajęliśmy tramwaj prywatnej osobie, która przyszła do nas i zadeklarowała, że będzie to wycieczka znajomych po Wrocławiu. Nie mogliśmy zweryfikować wiarygodności i doszło do incydentu, który pokazał lukę w naszym systemie. Był to pierwszy, a zarazem ostatni taki przypadek – zapewnia Janusz Krzeszowski z biura prasowego MPK Wrocław.
MPK wyciągnęło wnioski z wydarzenia i zmodyfikuje przepisy dotyczące wynajmu swoich pojazdów.
- W przyszłych umowach zabezpieczymy się zapisem, zgodnie z którym każdy, kto wykorzysta tramwaj do celów innych niż zadeklarował, to pojazd może automatycznie zostać zawrócony do zajezdni – mówi Krzeszowski.
Sylwia Stwora/Express-Miejski.pl
REKLAMA
REKLAMA