Euro 2012 przeszło już do historii. Trwa demontaż strefy kibica na wrocławskim Rynku, którą od 7 czerwca do 1 lipca odwiedziło ok. 643,5 tys. osób. To ponad 100 procent więcej niż przewidywali organizatorzy.
Można mówić o sukcesie organizacyjnym. Badania prowadzone przez firmę PBS 8 i 16 czerwca we wszystkich miastach - gospodarzach potwierdzają tę opinię. Organizację turnieju pozytywnie oceniło 86 procent strefę kibica 89 procent, natomiast atmosferę panująca we Wrocławiu nawet 94 procent ankietowanych. Oczywiście pozytywnie przełożyło się to na promocję miasta. Niemal 55 procentrespondentów zadeklarowało chęć powrotu do Wrocławia w ciągu 3 lat, a ponad 80 procent poleciłoby odwiedziny naszego miasta rodzinie i przyjaciołom – czyli więcej niż w sumie pozostałych miast razem wziętych. Wpływ na to miał z pewnością fakt, że większość naszych gości pochodziła zza miedzy. Dodatkowo odkryli oni także to, że Polak nie taki straszny jak go malują. Tak więc w dłuższej perspektywie Wrocław wygrał, choć po samym losowaniu grup wszystkim, którzy liczyli na kibiców z Niemiec czy Holandii, zrzedły miny.
- Według doniesień, które mamy z prasy czeskiej wynika, że Wrocław jest dla nich fenomenalnym odkryciem. Po pierwsze odkryli, że nie leży na dalekim wschodzie, tylko na północ od Republiki Czeskiej, po drugie, że znajduje się raptem około 100 km od granicy Czech. Jest to dla nich niezwykle atrakcyjne miasto z fajnymi warunkami, atrakcjami, z kuchnią, która okazała się wcale nie gorsza od czeskiej, rozwiano też mity o różnicach między browarnictwem czeskim a polskim – powiedział Paweł Czuma, rzecznik Prezydenta Wrocławia.
Trudno w tej chwili ocenić, czy sukces nie byłby większy, gdyby strefa została zlokalizowana w innym miejscu, a przyjezdni mogli podziwiać w całej okazałości jedną z naszych największych perełek jaką jest Rynek. Wiadomo jednak, że potencjał promocyjny nie został w pełni wykorzystany. Dolnośląska Informacja Turystyczna, znajdująca się w okolicach pomnika Fredry została odgrodzona od turystów, co przyczyniło się do znikomej ilości osób odwiedzających to miejsce. Taka impreza jak EURO mogła nie tylko wypromować sam Wrocław, ale przy okazji pokazać bogactwo całego regionu, chociażby poprzez materiały promocyjne dostępne w biurze informacji. Według organizatorów wystarczyło rozdać przez wolontariuszy mini plan Wrocławia i przewodnik kibica z mocno okrojoną informacją o regionie. A przecież promocją Dolnego Śląska mogli zająć się ci, dla których jest to chleb powszedni - wystarczyło nie zabierać im takiej możliwości. Według pracowników DIT, tylko w jednym dniu meczowym, gdy do Wrocławia ściągnęli kibice rosyjscy, był większy ruch (okazało się, że oni trafiali wszędzie). Natomiast w pozostałe dni ruch zamierał niemal całkowicie – zdarzało się, że przez cały dzień przyszło ok. 15 osób. Normalnie w sezonie przez ten punkt przewija się po kilkuset turystów każdego dnia.
- Na strefę narzekała drobna część restauratorów, może cztery lokale gastronomiczne wewnątrz – czyli zamknięte jakby strefą – takie jak Spiż, Pod Fredrą czy Pod papugami. Prezydent postanowił, że te lokale, w których przypadku jest taka możliwość i które zawnioskują o to, będą miały ulgi w czynszach. Natomiast inne lokale odnotowały rekordowe obroty – wyjaśnił Paweł Czuma.
No cóż, nic nie jest białe albo czarne. Miejmy tylko nadzieję, że nauka nie pójdzie w las i przy następnych tak dużych przedsięwzięciach magistrat będzie starał się zniwelować wszelkie straty przed faktem a nie po.
Express Miejski / mar
REKLAMA
REKLAMA